Wreszcie coś dowcipnego. Przeczytałam z przyjemnością.

Asiu, Grażko - już po wszystkich przygotowaniach. Popieczone, porobione (przy mojej pomocy!), popakowane, do auta właśnie załadowane... czas jechać do latorośli na święta. Na szczęście to tylko półtorej godziny jazdy.
Wam spokojnych świąt w gronie rodzinnym życzę :)

Święta, święta... Pogoń, nerwy, napięcie,... Słowem urwanie głowy. Po 8 godzinach uganiania się w kuchni odpoczywam, by nabrać sił na jutrzejsza "walkę" na pyszne, tradycyjne święta. Na męża nie narzekam. Bardzo mi pomaga i nawet ubiera choinkę. Ale przedstawione przez Ciebie sytuacje także bywają... Pozdrawiam i życzę spokojnych świąt.

Nie, nie łączę
ale czasami się nie da
i stąd takie (uczuciowe) komentarze
:)

Mgło, trochę więcej robię, ale każdy ustala, jak odpowiada :)
Również spokojnych i zdrowych świąt :)

Mgło, trochę więcej robię, ale każdy ustala, jak odpowiada :)
Również spokojnych i zdrowych świąt :)

Asiu, tylko nie popełniaj popularnego błędu - nie łącz peela z autorem :)
Rzekłbym, że mężczyźni kroczą drogą świętych, a kobiety... męczenniczek ;)

W moi domu mąż ma jedno jedyne zadanie
w sumie dwa :-)
1. Zajmij się dziećmi
2. Nie przeszkadzaj
Zdrowych Wesołych Świąt :-)

Właśnie wyszliśmy z kuchni bo u mnie przygotowania do świąt są podzielone.
Są potrawy, w których mąż się wyspecjalizował i wcale mi to nie przeszkadza wręcz powiedziałabym „kochanie dlaczego nie wszystkie?” :)
Dlaczego nie,
mogłabym wynosić śmieci, a co mi tam!
Niestety w porządkach, tych generalnych mniej się spełnia tzn. ja tak widzę ale ogólnie nie jest źle.
Choinka (przyozdabianie) należy wyłącznie do mnie (manualnie bardziej jestem wprawiona). Tak więc Zdzisławie myślę, że i ja, chociaż w połowie zostanę tą świętą.

Pozdrawiam :) świątecznie.

Kroczysz więc tą drogą ;)
Również, Leszku - spokojnych i w zdrowiu świąt życzę.