Portal Poemax jest prowadzony we współpracy ze stowarzyszeniem Salon Literacki

Życie tliło się w niej jeszcze, jak czterdziestowatowa żarówka, pomalowana farbą, żeby przypadkiem nikomu nie przyszło do głowy, aby ją ukraść. Ale największym złodziejem jest czas. Przed nim nie ochroni żadna farba, choćby najczarniejsza. Zerwie wszystko razem z tynkiem i rzuci na zdezelowany chodnik.

Pozostanie wyidealizowany obraz, ukryty gdzieś z tyłu głowy. I będzie powracał we śnie, niczym twarz pierwszej miłości, której nie sposób raz, a dobrze wyśnić. Człowiek już się nigdy nie uwolni od tego uśmiechu, choćby uciekł na koniec świata. Wystarczy, że przyłoży głowę do poduszki, zamknie oczy i wszystko będzie takie, jak dawniej. Bez najmniejszej rysy.

Dwóch zafrasowanych atlantów z trudem podtrzymujących wykusz nad bramą, strzeliste malwy w słoju po ogórkach konserwowych u stóp świętego Ekspedyta, patrona spraw pilnych i czarny kocur z białym krawatem w oknie na drugim piętrze.   

Pijany dozorca wytacza się z bramy i wpada między dzieci, a te rozbiegają się na wszystkie strony, piszcząc wniebogłosy. Ich krzyki odbijają się od ścian, żeby wraz z łuszczącym się tynkiem upaść i roztrzaskać.

Stara kamienica charczy i świszczy w przedagonalnym pobudzeniu. Jutro, pojutrze ktoś zaśnie z zapalonym papierosem.

Ilość odsłon: 3948

Komentarze

czerwiec 13, 2018 06:05

Zupełnie inne, niż kudłaty chłopak, bardziej opisowo. Ale nie zgodzę się, że barokowo, z baroku trawię jedynie muzykę, a to jest strawne. Taki wiersz-nie-wiersz.
Pozdrawiam.

czerwiec 13, 2018 05:58

Trochę barokowo,
podoba mi się fragment z żarówką i złodziejem
no i kot, ale tu nie jestem obiektywna, bo u mnie gdzie kot, tam zupełne zniewolenie i bezwarunkowe podobanie :)