Portal Poemax jest prowadzony we współpracy ze stowarzyszeniem Salon Literacki

(-) Podczas hitlerowskiej okupacji Janek też wstąpił do lokalnego oddziału Armii Krajowej, podobnie jak wielu innych, młodych chłopaków z okolicznych wsi. W okresie lata przeważnie przebywali w lesie, szkoląc się i przeprowadzając krótkie akcje zbrojne lub staczając potyczki z niemiecką żandarmerią oraz lokalnymi litewską policją i wojskiem podlegającymi władzom okupacyjnym. Na zimę dowódca oddziału rozpuszczał większość partyzantów do domów. 

W czasie jednego z takich letnich pobytów rejon, w którym stacjonował oddział Janka, został otoczony przez oddziały niemieckie. Wysyłani zwiadowcy wszędzie napotykali hitlerowców. Partyzanci nie mogli ruszyć się z obozowiska w ostępie leśnym; zostali odcięci od wiosek, zaopatrzenia i informacji wywiadu. Blokada trwała dłuższy czas, zapasy żywności kończyły się. Jedynie wody nie brakowało; obóz, jak zwykle,założono przy strumyku z dobrą wodą.
Dowódca oddziału, porucznik, surowo zakazał też rozpalania ognisk, gdyż codziennie, co kilka godzin nad lasem przelatywał niemiecki samolot obserwacyjny „Storch”. Nie mogli ogrzać się w nocy ani zjeść porządnego, gorącego posiłku. Dodatkowo, wprowadzone polecenie zachowywania ciszy, a więc i całkowity zakaz używania broni palnej nie pozwalał zapolować na zwierzynę leśną czy ptactwo. Kucharz po kilku dniach okrążenia zaczął racjonować posiłki.

Któregoś poranka partyzanci dostali do menażek radykalnie zmniejszoną porcję strawy na śniadanie – tylko po grudce kaszy, „wielkiej” jak piąstka dziecka, do tego niedogotowanej. Obdarowani tak wykwintnym, gargantuicznym jadłem dłubali w nim łyżkami i burczeli pod nosem, rzucając kąśliwe uwagi pod adresem kucharza. 

Jeden z nich, niski i barczysty, nagle wstał i energicznie odstawił menażkę na pieniek. Zwali go Ospą albo Ospowatym, gdyż na jego twarzy przebyta w dzieciństwie choroba pozostawiła widoczne ślady. Szybkim krokiem podszedł do wyższego od siebie parzygnata, chwycił go za bluzę pod szyją i nachylił ku sobie.
– Co jest, kurwa? – wysyczał mu w twarz. – Chcesz nas zagłodzić? Dzieciak się tym nie naje.
– Tak mi szef dziś kazał… – wykrztusił kucharzyna. – Puuść…
– Szef, szef. – Ospowaty jeszcze mocniej ścisnął mu kołnierzyk bluzy. – Sam pewnie wpierdalasz po nocy nasze mięso. I co, kazał ci też zimne jagły dawać?
– Jakie mięso? Puść, ty cholero! – Kucharz próbował oderwać jego palce, ale natura nie była dla niego łaskawa. Napastnik był znany z siły fizycznej, w swojej wiosce pracował wraz z ojcem w rodzinnej kuźni. Kowal, harował w robocie, to i jadł za dwóch; teraz musiał głód odczuwać bardziej dolegliwie niż inni.
– Ospa, zostaw. Co ci zrobił? – Janek wtrącił mitygująco, ale nie podnosił się z pniaka. Nie chciał zaogniać sytuacji. Był chyba jedynym w oddziale, który mógłby stanąć w szranki z kowalem, ale nie była to pora na szukanie zwady. – Kiedy jedliśmy mięso?
– No właśnie! – Ospowaty jeszcze bardziej się zaperzył. – Zżera nasze po nocach!
– Co jest?! Puścić go! – Usłyszeli w tym momencie groźny okrzyk. Ospa ledwie odwrócił głowę a natychmiast wykonał rozkaz; zrobił półobrót w miejscu i wyprężył się. Stał teraz przed dowódcą, który samą postawą potrafił przywołać podwładnego do porządku. Szeroko rozstawione nogi porucznika, ręce zaplecione z tyłu i zmarszczone brwi nie świadczyły o jego pogodnym nastroju. Znany był z troski o podwładnych, ale i z wymagalności; potrafił obsztorcować tak, że winowajca nie wiedział, w którą dziurę się schować.
– Co jest? – Porucznik powtórzył pytanie, już spokojniejszym tonem.
– Panie poruczniku, ten łajza daje coraz mniej do żarcia. – Ospowaty lekko odetchnął. Mogło być gorzej. Zebrał się na odwagę i kontynuował: – Brzuchy nam do krzyża przyrastają. Do tego dzisiaj dał samą kaszę i prawie surową.
– Niestety, zapasy nam się kończą. To ja wydałem polecenie szefowi oddziału, aby zmniejszyć posiłki. – Oficer odwrócił się do podwładnych, którzy wcześniej podnieśli się na jego widok, i dokończył głośniej: – Musimy przetrwać, chłopcy. Szukamy luki, znajdziemy, to odbijemy sobie. Obiecuję.

Przerwał i popatrzył na kucharza, który rozcierał dłonią szyję. Odezwał się do niego, a lodowaty ton głosu mógł zmrozić najodważniejszego:
– Dlaczego dałeś zimną kaszę?
– Ppa… panie poruczniku, szef pozwolił mi tylko na mały ogień, to i długo trwa. Ledwie rozpaliłem, a Storcha usłyszałem. Cholera lata dziś od rana. Musiałem zagasić, a ci – wskazał głową na partyzantów – dawaj i dawaj szybciej. Nie chcieli czekać.
Dowódca rozejrzał się, uniósł brwi w niemym zapytaniu. Nie doczekał się odpowiedzi. Pokręcił głową.
– Nno tak...
Znowu zwrócił się do Ospowatego:
– W innym czasie dostałbyś trzy dni ścisłego, ale teraz wszyscy taki mamy. Tym razem upiekło ci się. – Podniósł głos i spojrzał po innych. – Nie czas na burdy. Zrozumiano?!
– Taa jee…! – odpowiedział mu zgodny głos partyzantów.
Odwrócił się i chciał odejść, ale wstał starszy już wiekiem sierżant, który w zwykłym życiu był gajowym. Podszedł do dowódcy i cicho powiedział:
– Panie poruczniku, znam stary sposób. Może uda się coś upolować bez wystrzału. Potrzebuję tylko trochę zachachmęcić ze spiżarni. 
cdn
Ilość odsłon: 996

Komentarze

kwiecień 11, 2017 01:33

Joanno, doczekasz się.

Ava, możliwe, że gdzieś są niedoróbki. Poszukam tych powtórzeń. Wskażesz jakieś powtórzenie?

Xlax, pisz wyłącznie za siebie - że tego nie możesz ty czytać. Jest to tylko twoja opinia; nie uogólniaj. Inni mogą czytać i robią to chętnie. Różne są gusta i różne preferencje w gatunkach prozy.

Wszystkich pozdrawiam :)

Konto usunięte

2-32-32-32-3

kwiecień 10, 2017 21:51

Tego nie da się czytać. Moją obawę budzą te ostatnie literki "cdn"... pozdrawiam

Konto usunięte

2-32-32-3

kwiecień 10, 2017 21:49

Dobrze, że kucharzowi się upiekło:) Przypomniał mi się
Franek Dolas:)
bardziej dolegliwie niż inni.*** może dotkliwie?
Uważam, że nad tekstem warto popracować, czyli nad interpunkcją i pozbyciem się niektórych powtórzeń.
Przeczytam następną część:)
Pozdrawiam.

Konto usunięte

2-32-32-32-3

kwiecień 10, 2017 21:36

czekam na części następne.

pozdrawiam

Konto usunięte

2-1

kwiecień 09, 2017 22:19

Po trzecie myśl zanim napiszesz, po czwarte, rzeczywiście długo musisz rosnąc do mojego poziomu, po piąte ten tekst to skończone gówno, a jeśli tego nie dostrzegasz, to po szóste jesteś na poziomie tego tekstu.

kwiecień 09, 2017 22:02

Po pierwsze - hamuj język. Nie jesteś wśród sobie podobnych.
Po drugie - nie rozumiesz tekstu, to nie czytaj. Może kiedyś dorośniesz i zrozumiesz, że nie wszyscy piszą esemesami i slangiem.
To wszystko do ciebie.

Konto usunięte

2-1

kwiecień 09, 2017 21:53

Kurwa, nigdy nie myślałem, że tak krótkiego tekstu nie da się przeczytać. A tu proszę, co słowo, co zdanie tak wielkie wkurwienie, że nie da się tego dalej przejść żadnym sposobem.