Portal Poemax jest prowadzony we współpracy ze stowarzyszeniem Salon Literacki

Spotkanie inauguracyjne ma być chyba już niedługo, sądząc z ilości uczestniczek, które się kręcą przed wejściem. Każda ma przypięty badzik zwisający z dumnie nasztorcowanych cycków. Próbuję się przyjrzeć co na nim widnieje z detalami, ale mi się nie udaje. Jedna z kobiet pomrukuje groźnie, gdy się nad nią pochylam. W materiałach reklamowych konferencji nic podobnego nie widziałem.
Nie, kochanie, nie. Twoje puchatki są na pewno OK, ale ten badzik interesuje mnie w tej chwili jeszcze bardziej.
 Coś jak przekreślona czerwona różna, a za nią krzyżyk. Miga mi to bez przerwy przed oczyma. Nie, to jednak nie jest krzyżyk, tylko antena. Cholera, może to suszarka na bieliznę, a na niej wisi stanik? Może zaczepię którąś z nich i zapytam, ale może jednak lepiej nie, bo oberwę torebką. Klimat takich imprez to najczęściej wiec ku chwale kobiecego szowinizmu, zorganizowany na cześć rewolucji seksualnej i poskromienia samca, zgodnie z zaleceniami samego Mao Tse-Tunga,. Może zresztą Mao to była kobieta, trudno rozpoznać to teraz na tych starych i pożółkłych zdjęciach
 Patrzę po sobie i stwierdzam, że praktycznie nie muszę się w ogóle przebierać. Bez kąpieli i nieogolony wyglądam jak zbłąkany Yeti, który wybrał się na randkę z innym Yeti, ale pomylił drogi i niechcący znalazł się na środku miasteczka, które akurat wybudowano na jego drodze. Zakładam tylko kufajkę kierowcy i jego czapkę żółwiówkę(2). Zaskoczony nieco pozwala mi ją założyć na głowę, gdy zabieram ją z siedzenia.
- To naprawdę modelki. Zobacz dookoła jak tu wszystko ładniuchno wygląda i pachnie  - Zwracam się do Zuzu, a ona za to obrzuca mnie zimnym spojrzeniem..
- Nie napalaj się za bardzo, robimy materiał i spadamy stąd.
- A  nie chcecie posłuchać o czym będą debatować ?
- O tak! - Kamerzysta pokazał butem ulotkę, która leżała pod naszymi nogami. - Na pewno przedyskutują najnowsze osiągnięcia w dziedzinie kosmetologii stosowanej. Szczególnie w dziedzinie używania brokatu na odsłonięte narządy w rejonach błon śluzowych, i pewnie....
- Fuj, ty świntuchu. - Zuzu przerywa mu nagle.
Patrzę w lusterko wozu: - Nooooo… nieźle, prawdziwy autochton. - Zdejmuję okulary: – Jest jeszcze lepiej. Ba! Jest bardzo dobrze.
Kamerzysta wcelowuje we mnie swoje szklane oko, a Zuzu podchodzi do mnie. Patrzę w stronę tłumów, a ona od niechcenia, wyciąga do mnie mikrofon. Rozcieram zamaszyście zziębnięte dłonie gestem znanym wśród robotników, tyrających na świeżym powietrzu.
- Dzień dobry panu. - Zuzu podsuwa mi mikrofon tak blisko, że niemalże muszę cofnąć głowę, żeby nie wybiła mi zębów. - Rozmawiamy z mieszkańcem miejscowości, w której odbywa się konferencja. - Robi oko do kamery i uśmiecha się do mnie, jakby mnie widziała pierwszy raz w życiu.
- Dzień dobry. - Robię zaskoczoną minę i wykrzywiam całą gębę w takim grymasie, który od biedy można wziąć za uśmiech małomiasteczkowego, niezbyt rozgarniętego agriculteur.
- Chciałam pana zapytać o konferencję. Czy myśli pan, że konferencje dobrze służą popularyzacji takich małych miejscowości, jak ta.
- Mee…no tak w telewizji nas pokażą
- Tak, oczywiście, w kanale numer 7 Acrueil, to na pewno. Jak pan ocenia piękno modelek, które zjechały się do miasteczka?
- Nie wiem, bo nie widzę, wszystkie są tak ubrane, że nic nie widać pod spodem.
- No tak, ale uroda modelek to nie tylko ciało, ale również ich okazałe futra, makijaże… Mamy przecież do czynienia z najpiękniejszymi kobietami.
Tu Zuzu się zatkała, bo zapomniała, czy to Europejki czy kobiety z całego świata zjechały.
- Ja nie wiem, już mówiłem, nic do cholery nie widzę pod spodem. Do środka mnie nie wpuszczą, a dzisiaj jedna z nich mi nakichała przed domem Ja myślałem, że to wielka wiewiórka robi kupę, bo była ubrana w rude futro i już miałem sięgnąć po sztucer, ale sobie myślę, że wiewiórka sobie nie podciera dupska, więc to pewno będzie jedna z tych ladacznic, co to zjechały, cholera wie, po co, do naszego pięknego miasteczka. Poza tym dziecko dostało astmy od tych wszystkich dezodorantów i alergię, bo tu śmierdzi tak po miastowemu wie pani...
- Nie, to jest do niczego - Zuzu zerka na mnie z wyrzutem, a Kamerzysta wyłącza kamerę.
- Stef, albo jesteś zachwyconym imprezą małomiasteczkowym wieśniakiem albo idź w cholerę. Będziesz tu marznął tak długo, aż opowiesz coś ładnego.
- Dobrze, zaczynajcie.
Zuzu podtyka mi mikrofon pod nos i zaczynam mówić.
- Nasze miasteczko jest świadkiem tego pięknego wydarzenia, jak konferencja modelek. Sądzę, że takie imprezy przyczynią się do popularyzowania takich miejscowości, jak nasza. Oczywiście wszyscy jesteśmy pod wrażeniem urody kobiet, pomimo to, że to tylko zwykłe zdziry i wywłoki zazdrosne o swoje wypacykowane gęby. – Zaczynam.
- Coś ty powiedział na końcu? Nieważne. To się wytnie.
Ale ja nie spuszczam oka z faceta, który przeciska się w tłumie. Słyszę pisk paru kobiet, którym nadepnął na nogę.
 Temp cały czas stoi i patrzy na mnie i Zuzu jak robimy wywiad. Zamknął się wreszcie. O dziwo potrafi nie mówić. Zimno dopadło w końcu i jego. Mówi tylko coś do siebie od czasu do czasu i to szeptem.
Mężczyzna, który przepycha się przez ludzi, jest nieogolony i ma nieświeży wygląd. Pośród  eleganckich uczestniczek konferencji wygląda jak pingwin na polu golfowym dla białych niedźwiedzi. Robi się ścisk i wprost pod moje nogi spada czyjś badzik wypięty z klapy. Podnoszę go do góry i teraz widzę. Skomplikowana figura przedstawia trzy kobiety tańczące dookoła syczącego węża. Boże, nie! A ja to brałem za jakąś różę i krzyż… Przypatruję się bliżej. Wąż okazuje się eskulapem wygiętym trochę w kształt widywany czasami na aptekach – symbol zdrowia. Kobiety to kobiety – nic ponadto. Wiedźmy odbywające swój sabat dokoła samego diabła symbolicznie przedstawionego w postaci węża.
„Ojej” i „co do cholery” pada cały czas za jego plecami, ale facet brutalnie brnie i nie zwraca najmniejszej uwagi na kierowane w jego stronę przekleństwa. Jest coraz bliżej środka, ale widać, że nie patrzy w żadną konkretną stronę. Obraca się i przez chwilę widzę jego twarz. Jest skupiona, ale widać na niej promieniujący spokój. W jego głębokich oczach odbija się jakaś idealna czerń. Wygląda, jakby miał dostarczyć paczkę z sucharami i pozdrowieniami dla konferencji modelek od samego Kim Dong Ila (3)  z Korei Północnej i stara się jak najskrupulatniej wykonać to trudne zadanie.

-------------------


[2] czapka żółwiówka – termin z zakresu mody – to popularne na wschodzie Europy nakrycie głowy. Wygląda to jak żółw wywinięty na lewą stronę i obciągnięty futrem stąd nazwa

[3]Kim Dong Il to przywódca Korei Północnej, znany z zamiłowania do gier komputerowych, ładnych kobiet, dobrego żarcia i prób z rakietami uzbrojonymi w głowice nuklearne, które zawsze spadały mu do oceanu. Prawdopodobnie już nie żyje w tej chwili. Chociaż możliwe, że wydał cały dochód narodowy swojego kraju na badania naukowe, które mogły go uczynić nieśmiertelnym i nadal cieszy się dobrym zdrowiem

Ilość odsłon: 2165

Komentarze

wrzesień 10, 2018 21:43

No to 99

wrzesień 09, 2018 22:23

Leszek..nieeee...malo :-)

wrzesień 09, 2018 20:46

Zaryzykuję - 18 odcinków

wrzesień 08, 2018 22:39

ale
i tak nie będę zgadywała
:)

wrzesień 08, 2018 12:27

Niee.. to byl zarcik niewinny z nagroda..

wrzesień 08, 2018 12:27

Niee.. to byl zarcik niewinny z nagroda..

wrzesień 07, 2018 21:35

Czytam, jest ciekawie

Nie lubię nagród, brrr, źle mi się kojarzą (koleżanka otrzymała brązową odznakę "Zasłużonego Pracownika" a za pół roku została objęta zwolnieniem grupowym, więc (bez przykrości) nie biorę udziału :(





wrzesień 07, 2018 10:11

dobiegło końca już dawno temu :)

wrzesień 06, 2018 22:36

no i zajrzałam:)
i przeczytałam
hej!

ciekawa jestem czy tworzenie "żaby" jest ciągle w toku, czy już dobiegło końca
obstawiam, że jeszcze piszesz:)
i pewnie sam jeszcze nie wiesz ile części nam zaserwujesz
:)

wrzesień 06, 2018 21:22

Niestety nie wiem. Ta ksiazka była pisana w czasach gdy jeszcze byl przywodca.