Portal Poemax jest prowadzony we współpracy ze stowarzyszeniem Salon Literacki

Tydzień temu wychodząc z domu, jak zwykle włożyłam klucz do zamka. Zdążyłam przekręcić tylko raz, kiedy spod numeru 17 wychyliła się postać mojej sąsiadki.

- Dzień dobry pani Elu. Właśnie piszę o pani książkę.

 Zamarłam.  Odwróciłam głowę powoli, by mieć jeszcze kilka sekund na naostrzenie pazurków tępym kluczem.

- Dlaczego? – zapytałam w sumie grzecznie. -  Jest pani dostawcą chałki do pobliskiej piekarni. Źle z tym pani?

- Jak taka mała pchła może, to gruby dostawca chałki  też. Co nie?

- W takim razie, życzę powodzenia.

Zbiegłam ze schodów po dwa stopnie ( nagle odzyskałam sprawność). Wolałam jej jednak nie mówić, że trenowałam kiedyś boks.

Wczoraj wieczorem znalazłam rękopis na swojej wycieraczce, więc całą noc odpierałam depresję.

Cytuję: … Ten judasz, ta mała zouza, ta wkurzająco – wyjąca wieczorami chore pieśni kretynka, udająca śpiewaczkę. Podrasowana botoksem lala, która myśli, że jest zabawna. Sknera, która ni raz nie pożyczyła cukru, bo go podobno nie używa. Kilka dni temu wychodziła ze swojego mieszkania z wielką walizką. Jestem pewna, że wywlokła stamtąd trupa. Był to z pewnością kochanek, któren się jej znudził, jak każden inny. Śpiewała przy tym coś w rodzaju ; Oczyszczam siebie ze złogów pamięci, bo nie pamiętam, żebym go znała. A taki, nawet trup, przydałby się mnie…

Rękopis ma już 80 stron.

Ilość odsłon: 857

Komentarze

wrzesień 20, 2018 20:37

A to ciekawe, wiem że sąsiadki się obmawiają ale nie słyszałem by się opisywały
Pozdrawiam