Portal Poemax jest prowadzony we współpracy ze stowarzyszeniem Salon Literacki

Elegia na własną śmierć


Chodzę tylko tam, gdzie nikt inny chodzić nie chce.

 W ten sposób powstaje „Elegia na własną śmierć” –
  ów wiersz. Spójrz, przez ciekawość i nieumiejętnie
   próbuję wciąż odwinąć bąbelkową folię
z czegoś, co będzie do najstraszniejszej pożogi
 ostatnim stopniem. W lasach
do których wciąż jeszcze
  wyrzuca się zwierzęta, niedopałki, śmiecie

   sikanie to zaradczy środek. Trzeba włączyć
ponownie najulubieńszy teledysk matki,
 która nie doczeka wnuków. Przystojny facet
  wtapia się w nim w wielobarwną, wzorzystą ścianę.
   Pan Bóg znów wdepnie w któryś talerz z ziemniakami
piure jak w kał, przy okazji rozbijając go,
a niedopieszczony szatan osra się lawą.


Jak idziesz, kurwa?



I



Nowator, beniaminek złych oraz dobrych duchów
 (które zbroją się na rubieżach prawdy i kłamstwa),
  w bezpieczne miejsce zwabię wnet milczeniem pół Pana,
   pół syrenę, by przypływem modlitw ćwiczyć swój słuch.
Bez pomocy rąk i umysłu imam się pracy,
 nie przystoi bowiem kończyć dnia w objęciach wzroku.
  Ległem raz jak długi podczas nocnego obchodu,
   jak gdyby brudna dziwka, leżąc, cap mnie za szmaty.
Bilet będzie ważny dwadzieścia cztery godziny,
 lecz być może ktoś zapyta: „Od której do której?”.
  Moje miasta to te miasta, gdzie są psychiatryki.
    Obrócą się wniwecz zaplanowane podróże?
Wszystkie przelewy wykonane. Nie mam na życie.
Na cudzym i dawnym (nie na swoim) są rodzice.

II

„Miałem rozejrzeć się za pracą”, rzekł syty ogier,
 nie myśląc ładować latarki, nim zapadnie zmierzch
  urody jego utrzymanek, które w zastępstwie
   kurew i ciem uciekły już przed światłem pod kołdrę.
Żyję i tworzę tak, jakby mnie nigdy nie było.
 „Co to jest?”, pytają ci, o których nie zapomną,
  albowiem za twórczość i życie wzajem się sądzą,
   a moje „pozdrawiam” jest dla nich zawsze jak wyrok
zbadany przez Boga. Ach, pragnę parafrazować!
 Na warsztat wezmę wiersz „Wieczór” Juliana Przybosia...
  „Ranek niczym bluźnierstwo rzuciły inne cienie.
   W bramach, na trotuarach szukałem długo siebie”.
A miejscy menele poszli po darmowe zupki,
aby zaoszczędzić na fajki i ćwiartkę wódki.


Ilość odsłon: 882

Komentarze

luty 01, 2020 15:34

Będzie wedle Waszej woli...

luty 01, 2020 12:01

Też bym wolał czytać jeden. Drugi przypomniał mi czasy kiedy pracowałem w ochronie i robiłem nocne obchody. Pozdrawiam.

luty 01, 2020 09:23

Spróbuj się powstrzymać od wstawiania kilku wierszy na raz, bo robi się hurtownia. Wstaw 1 (słownie: jeden) dopracowany wybrany tekst i "będzie pan zadowolony"... Warto, bo masz pomysły.

styczeń 31, 2020 15:56

Witaj, Marcinie! Dziękuję za komentarze. Deklamacja przed publiką jest niemożliwa, ponieważ mam niekompletne uzębienie i pewnie zostałbym wyśmiany... :) Gdzie ta, dla której wstawię sobie protezę?

styczeń 31, 2020 10:27

Te teksty pojawiają mi się w wyobraźni jak surrealistyczne obrazy. Na zasadzie komiksu.

facet w ścianie, bez pomocy rąk i umysłu imam się pracy, ległem jak długi podczas nocnego obchodu, syty ogier z latarką, mówiący o poszukiwaniu pracy...

nie wiem czyt taki był Twój zamysł, ale u mnie te utwory uaktywniają takie zworki w mózgu...

styczeń 31, 2020 09:56

Witaj Krzysztofie. Czytałem z zainteresowaniem. Oba teksty podobają mi się. Ale to oczywiście moje, subiektywne wrażenie.

Podoba mi się facet wtapiający się w ścianę, jako ulubiony teledysk.

Są i inne smaczki, które uważam za udane.

Chciałbym zobaczyć i posłuchać, jak deklamujesz te utwory na scenie. Chciałbym posłuchać i zobaczyć Twoją interpretację.

Pozdrawiam