Portal Poemax jest prowadzony we współpracy ze stowarzyszeniem Salon Literacki

Hymn do poranka


z trującym rozdziałem o grzybach


Tomasz Różycki


Oszczędziłem pająka. Patrzyłem

z zachwytem, co czyni. Są na to

dowody w pajęczynie moich żył. Nie ma

jeszcze much, które latają po pokoju


niczym pijane. (Szybkość ich lotu kłóci się

ze stanem upojenia). Śmierć niczego

nie wpina w gówno – w swoje włosy. W jaki sposób

postąpisz z kimś, kto wierzy, że będzie żył


tak długo, jak długo zaczyna wszystko

od początku każdego dnia? „To twoja kawa

czy moja?”, spytała kobieta. „Twoja, ale

chciałbym ją wypić”, rzekłem. „Nie!”, powiedziała


kobieta. I znowu zacząłem uprawiać

najstarsze lenistwo świata: myśleć, że jeśli

nikt mnie nie widzi, to mogę robić, co zechcę.

Rozdział o odkryciu Ameryki


przez Kolumba jest plagiatem ze mnie. Nigdy

nie potrafiłem odróżnić rogów diabła

od rogów na hełmie wikinga.

Stereotypy są okrągłe, ale fragment


w książce o słoneczku nie oślepił mnie.


27-28 grudnia 2020

Ilość odsłon: 580

Komentarze

grudzień 30, 2020 13:56

Dzieje się sporo w tym wierszu.
Zaliczam go na plus.