Portal Poemax jest prowadzony we współpracy ze stowarzyszeniem Salon Literacki

NA PUSTYNII LOON OP ZAND - CZĘŚĆ PIĄTA. MONOLOG

 

Kiedy byłem w szóstej klasie podstawówki;
leworęczne dziecko kipiało energią stalówki,
uczyło się piękna w pisaniu liter - w zeszycie,
w pieciolinię, dawniej tego daru nie widziano 

 

Edukacja sprawiła, że pisać prawą musiałem.
Ot! Nie było to piękne dla nich doświadczenie.
Pały! Pały! Pały! Za piśmiennictwo. Kartkówki,
klasówki zdawałem dopiero po tłumaczeniu;
spisywane dziecięce myśli kurem z pazurem,
przypominały zawartość doktorów w fartuchy.

 

Wlaściwie! To w zeszycie, tym pięciolinowym,
dopisywałem kolejne literami pulsujące linie.
Sprawiały, że ktoś podpatrzył później pisanie.

 

Stałem się jednym, zwolnienia wypisywałem;
gdy któryś rówieśnik przychodził -- pomocy!
Udzielałem - bo wszyscy uciekalismy od nauki.

 

Ja to już wogóle - dziś w żywe oczy się śmieję;
jak ośmioklasistkę złapałem za du*ę, Marylę.
Dała mi w twarz, zostawiając na wieki liście
do teraz, gdzieś, po mojej gałęzi ona łazi sobie

 

1o%! Kiedy dorastałem, wiatr zawsze w prawo
kierował młodą koronę, w jedną Świata stronę.
1%  jak sie okazuje, sprawił; "Mój kosmos" dziś
sprzyja  falowaniu gałęzi w obie, dwie lewe tzw.
ręce. Zmrok też  zapadnie nad białymi krukami  

 

 Ponoć! Żyją krócej

Ilość odsłon: 423

Komentarze

lipiec 19, 2021 23:45

Uśmiech zostawiam.
A jazdę bez trzymanki, już preferuję -:))

Dziękuję za zajrzenie!

Pozdrowionka

Konto usunięte

2-32-3

lipiec 19, 2021 23:44

Wybitne jak zęby na podłodze remizy

Konto usunięte

2-32-3

lipiec 19, 2021 23:35

Jedźmy dalej, nikt nie woła...