Portal Poemax jest prowadzony we współpracy ze stowarzyszeniem Salon Literacki

Pośrodku czarnej nocy wykrojony w ścianie

własny cień zobaczyłem o krawędziach ostrych,

kiedy blask trochę zelżał przez okno wyjrzałem, 

skąd takie światło nocą jakby dzień nadchodził.


Nad miastem niczym łąka do cna wypalona,

tłuste grzyby ktoś spuścił, by na popas wyszły,

w czerwonych grzybów ślepiach żarzyła się orgia,

już nikt jej nie poskromi spuszczonej ze smyczy.


Gdy zżuły popiół z łąki, rwać poczęły skałę,

huczały w mojej głowie ich myśli ryczące,

- O moi bracia grzyby, czy kiedyś się najem,

pęcznieję, głód mnie trawi, próżny mam żołądek.


- To samo bracie czuję - powiedział grzyb drugi,

oczami wściekle miotał co by wchłonąć jeszcze -

kiedy na ciebie patrzę, już tak jesteś gruby,

że albo ciebie zjadłbym, albo zjadłbym siebie.


- Przestańcie gryźć się bracia - powiedział grzyb trzeci -

by wzajem się pożerać, na to przyjdzie pora,

popatrzcie dookoła, jeszcze dosyć Ziemi,

choć rzęzi już starucha, niemal łysa, chroma.


Wyświadczmy jej przysługę, posiejmy grzybicę,

pleśń czerep jej przykryje, resztkę włosów straci,

nie mogę się doczekać, jakże się jej brzydzę,

że mózg bym zjadł i oczy, że aż szpik jej zżarłbym.


Gdy te słowa usłyszał przemówił grzyb czwarty

- Słusznie prawisz braciszku, tylko bądźmy zgodni,

a przed nami świat leży podany na tacy.

Potem podziękujemy temu co nas zwolnił,


bo schronił się pod ziemią, jak w brzuszku mamusi.

To słysząc pozostałe wybuchały śmiechem,

że już nawet ten człowiek, który je wypuścił,

poskromić nie podoła ich orgii zapiekłej.


A potem zobaczyłem: szedł pochód widmowy,

na przedzie elegancik w peruce i z pudrem,

na ostatni zapięty szedł guzik czerwony,

spasiony, że za własnym nie nadążał brzuchem.


Za nim inne postaci, w łachmanach, bez twarzy,

jakby przed chwilą groby opuściły własne,

na tle czarnego nieba między nimi żarzył

tłusty grzyb ze ślepiami, niczym drzwi otwarte


prosto w piec rozpalony, wzrokiem wściekle wodził.

Orszak niebo wypełniał zmierzając bezczelnie

żeby mi wejść do domu, weń z hałasem wkroczyć,

zdewastować mój spokój, rozpanoszyć wszędzie.


- Już tak będzie od teraz, bo nadeszła pora

gdy żywi z umarłymi razem mieszkać będą -

upiory powiedziały. - Nie tak prędko, hola,

może jakieś zasady, skoro chcecie ze mną.


Wtedy wolno wpełzł ogień. Lucyfer z uśmiechem

przywitał mnie uprzejmym i drzwi mi otworzył

- Oto jest twoje piekło – wielką bibliotekę

niczym wieża ujrzałem, piętrzyły się książki.


- Wystarczy ci na wieczność, tutaj siedział będziesz

wertował je samotnie, aż pojmiesz co ważne.

- Czy nigdy stąd nie wyjdę, powiedz Lucyferze?

Lucyfer kły wyszczerzył – Cóż, to się okaże.



Ilość odsłon: 371

Komentarze

kwiecień 22, 2022 20:13

Jakby kogoś interesowało to dopisałem kilka zwrotek.

kwiecień 22, 2022 01:44

https://scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/v/t39.30808-6/278541893_10227298016938877_1315575533132762008_n.jpg?_nc_cat=105&ccb=1-5&_nc_sid=730e14&_nc_ohc=vW88oS8KDtwAX9sq7aJ&_nc_ht=scontent-waw1-1.xx&oh=00_AT-gcBC4JUxykS8ZzGnuacgCmrMjXWgVfv6DemZo3TgCuA&oe=6265EBAE