Portal Poemax jest prowadzony we współpracy ze stowarzyszeniem Salon Literacki

BUNKIER

 

 

- Herr Adolf Rosjanie są już kilometr od nas – mokry od potu posłaniec wpadł do bunkra i upadł natychmiast martwy na podłogę

- Słyszę, słyszę – powiedział cicho Adolf nie przerywając golenia przed lusterkiem – głuchy nie jestem  

- Mein Adolf – siedzący w rogu pokoju mężczyzna znany w kręgach jako Martin Borman podrapał się zazdrośnie po swojej nie golonej od kilku dni brodzie, jedyna maszynka do golenia jaka została była w rękach Hitlera a ten nic chciał się nią z nikim podzielić. -Musimy Uciekać

- Wiem, wiem, zaraz zadzwonię na lotnisko

- Niestety mein Adolf nie mamy już lotniska. Jedyne jakie zostało zajęli Amerykanie

- A to sukinsyny zawsze przychodzą bez zaproszenia. Dobrze w takim razie polecimy Lufthansą. Cheesburgera zjemy na lotnisku

- Niestety mein Adolf. Lufthansa odwołała wszystkie loty. Co gorsza przyszli nas zabić, to znaczy ciebie przede wszystkim

- Mnie, a za co ? – zdziwił się Adolf

- Nie płaciłeś podatków, używałeś brzydkich wyrazów, i siusiałeś do zlewozmywaka w którym myłeś sobie w dodatku ptaka bez zezwolenia

- A więc to też wiadomo ? – Adolf się zaczerwienił

- Tak, doniosła nam o tym Ewa Braun. Szła się odlać do męskiej toalety bo w damskiej się zatkał kibel i zobaczyła co robisz

- A więc jestem zupełnie skompromitowany ?

- Tak. Udowodniono tobie także że kiedyś w kościele dolałeś tuszu do wody święconej, nie jadłeś szpinaku, wyżerałeś kaszkę oraz strzelałeś do wróbli

- Czy trafiłem któregoś ?

- Nie – Borman ukrył rumieniec zażenowania i gwizdnął żeby odwrócić uwagę

- Pozostaje nam więc tylko ucieczka. Czy możemy pojechać do jakiegoś ciepłego kraju ? Mam dość siedzenia w tym bunkrze. Jest zimno jak cholera, a wczoraj szczury zjadły mi kanapkę. Zostało tylko celofanowe opakowanie

- Tak, pojedziemy do Argentyny do wujka Perona

- Czy będę mógł malować morskie krajobrazy ?

 

- Oczywiście. Peron chciał też żebyś namalowała go razem z żoną

- Ach z tą dziwką – Adolf podrapał się po głowie.- Miała mi przysłać swoją ostatnią płytę długogrającą

- Pewnie zapomniała

- No dobrze ale jak się tam dostaniemy, czy Rosjanie nie będą nam przeszkadzali ?

- Nie. przekupimy ich koniakiem miętowym. Nikt nie chce pić tego paskudztwa. W magazynie został cały wielki zapas

Adolf tylko się skrzywił w odpowiedzi i splunął na podłogę

- A czy jak będę grzeczny pozwolisz mi bawić się tą śmieszną dmuchaną lalką z dziurami schowaną pod twoim łóżkiem

- Jasne – Borman nie wyglądał na zadowolonego z odkrycia Adolfa ale nie dawał po sobie poznać niczego zbyt długo

- No dobrze czy możemy w takim razie zwołać naradę sztabową, chciałem wygłosić krótkie przemówienie – strząsnął niewidzialny okruch z munduru

- Nie teraz Adolf, chyba musimy naprawdę uciekać

- No dobra, w takim razie daj mi chociaż gumę do żucia bo mi strasznie śmierdzi z pyska

Borman sięgnął do kieszeni i wyciągnął garść gum do żucia

- Jaką chcesz ?

Adolf pochylił się nad jego dłonią i wyciągnął małą paczuszkę

- Ha! Jest! Moja ulubiona malinowa

- Weź dwie – Borman wycisnął z opakowania gumę i wcisnął Adolfowi w rękę

- Wiesz co Marti, tak się zastanawiam co się stało z tym śmierdzącym kulawym kurduplem Goebbelsem. Nie widziałem go chyba pół dnia

- Joseph ma straszną migrenę, boli go łeb po wczorajszym przemówieniu do obrońców Berlina. Obrzucali go zgniłymi jajami, pili coca-colę i szeleścili torebkami po chepsach. A ktoś podobno ośmielił się twierdzić że przegramy. W dodatku ktoś zaproponował obejrzenie muzeum sztuki nowoczesnej

- No niee ...! - Adolf się zadumał. Po jego twarzy przeszedł grymas współczucia który natychmiast zastygł w sardonicznym uśmiechu

- Może powinienem go iść pocieszyć albo coś. Jest tu jeden wróżbita. Goebbels jeszcze nie korzystał z jego przepowiedni. Podobno jest wyjątkowo optymistycznie nastawiony do życia. Mówi same miłe rzeczy. Jak dołożysz dwieście marek albo bochenek chleba z marmoladą to przepowie tobie wszystko nawet na rok dwutysięczny

- Goebbels dał dzisiaj jednemu wróżbicie wypowiedzenie. Żalił mi się że po jego wizytach ma ciężkie doły. Podobno mówił że rzesza nie przetrwa aż tysiąca lat

- No co ty powiesz – Adolf z wrażenia aż podniósł do góry ręce

- Tak! Powiedział że rzesza przetrwa najwyżej dziewięćset siedemdziesiąt osiem lat

- Bezczelność – Hitlerowi na twarzy wyszły czerwone pręgi. – Jak słyszę coś takiego to miałbym ochotę wywalić takiego bydlaka na zbity pysk bez odprawy i jeszcze dać wilczy bilet. Poza tym ...- rozpoczął ale w tym momencie potężne uderzenie wstrząsnęło bunkrem. Adolf zachwiał się i runął na dywan. Za nim poleciał tynk z sufitu. Biały proszek wymalował twarz Hitlera tak że wyglądał jak dziadek mróz po wielogodzinnym dniu pracy wśród śniegów Antarktydy w wigilijny wieczór prezentów. Borman dał zaraz nurka pod stół i wystawały spod niego tylko jego oficerki. – Poza tym...no ! Nie wiem co chciałem powiedzieć. Martin co ty tam robisz ??? Wychodź stamtąd natychmiast !

- Nic, nic tylko mi tam wpadło dziesięć fenigów. Ha ha ha no nie wyglądasz jak dziadek mróz – powiedział wychodząc. – Jestem głodny, na szczęście zostało parę kanapek – otworzył szufladę i wyjął z niej kilka pakunków i butelkę wina, po czym zgarnął gruz ze stołu i włożył kąsek do ust

- A dla mnie. Też jestem głodny

- Nie zasłużyłeś. Nie zrobiłeś zadania domowego

- Dawaj żarcie – krzyknął próbując wyrwać Bormanowi kanapki z ręki. – Jestem Fuhrerm trzeciej rzeszy. – Borman w odpowiedzi tylko się zasłonił ramieniem, prędko sprzątnął zawartość stołu na kolana i przycisnął ciałem odgradzając skutecznie Adolfa od jedzenia

- Poskarżę się na ciebie

- Komu ? – zapytał Borman nie przerywając jedzenia

- Himmlerowi

- Jest spalony - prychnął Martin. – Poszedł na spotkanie ze swoimi rycerzami. Nie wiem dokładnie jak to było. Trochę powspominali czasy ze studiów. Zrobiło się jakoś dekadencko. Były jakieś panienki z ligi narodów i prostytutki ze świeżej dostawy z Mongolii. Szczerzył zęby do zawodników golfa z Wielkiej Brytanii. Był też obecny jeden Chińczyk. Stawia Tarota erotycznego i robi masaże. Te, no wiadomo. Palili i śpiewali piosenki o wolności. Nawet spalili jakiegoś generała który nawoływał do wojny napastniczej z Birmą i posadzili na nim Perkole w doniczce. Potem były Faraferia. W końcu Heinrich powiedział że wali na to wszystko i przydrinkował tak że następnego dnia pisały o tym wszystkie gazety z New York Timesem i Inernational Herald Tribune włącznie

- Szkoda że nikt mi o tym nie powiedział

- I co byś zrobił ?

- Posłał bym za nim Gestapo

Martin wzruszył ramionami

- To ta sama para oficerek. Ta dekadencka zniewieściała banda narkomanów dział mi na nerwy. Narkotyki wróżbici, poezja Mui Juchansena i Schillera. Ile można

- W takim razie SS by się nim zajęło, trochę tortur postawiło by go na nogi

-Tak, ostatnio mają w repertuarze łaskotki pod pachami i opowiadanie głupich kawałów. Poza tym po jechali na wycieczkę w Himalaje szukać magicznych butelek po oranżadzie wiśniowej czy jakiegoś historycznego kieliszka po wódce z Kany Galilejskiej

- Znaleźli? – Adolf podrapał się po wąsach które nieogolone od kilku dni rozrosły się potężnie w rude zwoje spadające aż na brodę

-Nie znaleźli Herr Adolf. Po drodze mieli wypadek. Wpadli na autobus z bolszewikami jadącymi na mecz krykieta do Lizbony. Tych co przeżyli zjadły niedźwiedzie polarne szczególnie głodne o tej porze roku, a reszta pomarzła lub zachorowała na katar z powikłaniami

- Jak to ? Tarot pokazywał że wszystko będzie cool

- Niestety ruscy mają w dupie tarota i mandale. Wierzą tylko w śliwowicę i koniak Johny Walker. Poza tym trzeba się cieplej ubierać jak się jedzie na wycieczki w kierunku wschodnim

- Szczera prawda Martin. Masz taki zmysł praktyczny że chwilami się zastanawiam dlaczego to ty nie jesteś Fuehrerem. – Borman wybuchnął tak głośno aż mu wypadł kubek z ręki i prychnął przez cały stół

- Przecież jestem Fuehrerm. Mianowałeś mnie na to stanowisko jakieś dwanaście lat temu gdy jeszcze byliśmy w gimnazjum. Poza tym to ja tobie pisałem wszystkie przemówienia i mówiłem co masz robić. Jesteś pionkiem

- W takim razie przepraszam cię zapomniałem. Skoro to ty jesteś Fuehrerem to czemu ruscy się mnie czepiają ?

- Już ci mówiłem przecież. Poza tym – ściszył konfidencjonalnie głos i położył ręce na ramiona fuehrerowi po czym spojrzał mu wymownie w oczy - Nie lubią rudobrodych , Hi Hi – zachichotał cicho. – Odkryli że pod czernią twoich wąsów jest rudy. Popatrz w lusterko jak wyglądasz. – Fuehrer spojrzał i głośno wykrzyknął zdumiony. – Cholera nie oglądałem swojej gęby od czasu anszlusu Austrii. Swoją drogą co to znaczy ?

- To taka wycieczka herr co to jadzie dużo autobusów i pociągów, a jak już są na miejscu to wszyscy jedzą na koszt właściciela

- I on się godzi?

- Pewnie. nawet się cieszy na gości

- Jestem zadowolony że ty mi to wszystko powiedziałeś. Tylko się zastanawiam nad jedną rzeczą. Skoro nie ja jestem fuehrerem to kim ja jestem ?

- Jesteś malutkim groszkiem który wypadł z koszyczka sierodce Marysi gdy szła na targ kupić miód dla chorej mamusi

- Tak ! – fuehrerowi zapaliły się oczy. Od początku tak myślałem. – Czy będzie budyń z sokiem malinowym i oranżada cytrynowa ?

 

- Obawiam się że nie bardzo. Raczej powinieneś spodziewać się łaskotek kolbami karabinów i łamania kołem

- Cię cholera ! A tak w ogóle to co ty robisz. Czemu się pakujesz ?

- Jadę na wycieczkę krajoznawczą do Paragwaju. Poza tym namyśliłem się, nie zabieram ciebie

- Dlaczego? mam tu zostać ?- Otwarł biurko i wyciągnął małą czarną walizę

- Nigdzie cię nie zabiorę, wykupiłem tylko jeden bilet i to w jedną stronę. To był żart z tą sierotką Marysią, jesteś wredną kanalią której nie lubią nawet dzikie plemiona ukrywające się w lasach Bangladeszu. Poza tym nie wolno zabierać zwierząt na pokład

- Czemu nie chcesz mnie zabrać ? – Adolf zasmucił się wyraźnie. – Byłoby wspaniale. Umiem robić rizoto włoskie i spaghetti po bolońsku

- Tam się nie jada rizoto, ani spaghetti po bolońsku. To dziki kraj ludożerców

- Nie ma sprawy ludzkie mięso też mogę polubić. Rozumiesz wolę pojechać bo tak się trochę boję

- Nie ma czego. Jednego generała który wyszedł z czołgu się odlać się w krzaki niedaleko Moskwy zamordowali od razu bez zbędnych ceregieli. Jak ich ładnie poprosisz to nie będą się nad tobą w ogóle znęcać

- Czy mógłbym próbować ich przeprosić

- Możesz

- No to świetnie. Powiem że za wszystko serdecznie przepraszam i postanawiam poprawę. Zaproszę ich też na kawę i postawię drożdżówki od śniadania

- Jest jeden problem. Po pierwsze źle im się kojarzysz, a po drugie oni nie rozumieją po niemiecku

- Dobrze, w takim razie powiem wszystko po łacinie. Znam kilka powiedzonek

- Oni nie znają łaciny. Najwyżej parę terminów. Możesz spróbować przebrać się za sprzątaczkę i zostać córką pułku czerwonoarmistów, ale i to nie gwarantuje że nie będziesz niczym kangur w stadzie pingwinów

- A gdybym tak - Fuehrer podrapał się po głowie - oddał im to i owo. Rozumiesz mein Borman, taka sprytna manipulacja psychologiczna. W zamian za to dali by mi spokój i napili się ze mną jarzębiaka

- Srebra rodowe rodziny Hitler już ukradli, zresztą i tak były podrabiane bo pochodzisz z dołów społecznych i całe życie jadałeś przy pomocy niezbędnika uniwersalnego w przytułku. Wszystkie noże i widelce z twoim herbem zrobili na zamówienie w Paryżu dwa lata przed wojną. Została tylko tobie maszyna do pisania z wyszczerbioną literką "H", dwie pompki rowerowe i podarte kapcie

- Nieprawda. Mam jeszcze kawał Rosji, Węgry, Czechy i kawałek Turcji - Adolf zamachał radośnie rękoma na co Borman zrobił tylko kwaśną minę. - Dam to wszystko Ruskom. Zobaczysz że się ucieszą. Tylko mi nie mów że nie mamy już tego wszystkiego bo się chyba załamię

- Oczywiście że mamy tylko że do odebrania w terminie późniejszym. Na razie wygłodzeni Rosjanie czekają kilometr od naszego bunkra, przyjdą tu jak tylko skończą grać w dupnika i wtedy...- Borman zrobił charakterystyczny gest podcinania gardła. - Tak sobie myślę że miałeś sporo ciekawych metafizycznych przygód. Począwszy od tego jak cię wywalili z ASP za to że nie umiałeś rysować i podkradałeś rysunki kolegom, a skończywszy na happeningu pod Stalingradem Mógłbyś to wszystko opisać i opublikować. Miałbyś na pewno sporo czytelników. Ludzie teraz lubią takie historie

- Nie mam wydawcy - fuehrer zrobił kwaśną minę

- W takim razie siedemdziesiąt pięć procent

- To za dużo, najwyżej sześćdziesiąt pięć. Biorąc pod uwagę to że prostytuuję własną życiową historię, własny dramat

- Niech będzie. Ale zyski ponadnormatywne od dywident są wszystkie moje. OK ?

- Stoi. - Fuehrer i wyciągnął rękę i Borman przybił tak zwaną piątkę

- Wiesz mein Fuehrer...- Borman wyciągnął kartkę papieru z walizki i małą przenośną niemiecką maszynkę do liczenia. - Lubię jak mnie tak nazywasz - Hitler klasnął w dłonie wyraźnie zadowolny. - Zrobiłem już tutaj listę tytułów jakie wydamy gdy tylko się stąd wydostaniemy. Posłuchaj

- "Partycypacja pracownicza w perspektywie XXI wieku ."

- Za ciężkie, może coś lżejszego

- Racja. O to na przykład wydaje się dobre. "Sto lat samotności Fuehrera"

- Niezłe, zaczynam pisać od razu

- Albo to na przykład "W księżycową ciemną noc"

- Też dobre. To napiszę dla młodzieży

- Albo to " Przed sklepem buchaltera"

- Eeee, to nudy. może coś innego

- Ten tytuł może się tobie spodoba. - Borman wyciągnął stos kartek i zaczął w nich nerwowo przewracać. O ! - podniósł do góry kawałek papieru i podał Adolfowi. Ten chwycił kartkę i roześmiał się od ucha do ucha. "Anielskie wersety" - o czym to ma być ?

- Zbiór opowiadań dla gospodyń domowych tracących cierpliwość przy skrobaniu marchewki i obieraniu buraków. Być może ten tytuł zlecimy komuś innemu. Tu mam natomiast powieść dekadencką, młodzież nie ma co ze sobą robić i wymyślają że wszystko nie ma sensu i tak dalej. Smutek, nostalgia, seks, narkotyki i alkohol. Pójdzie jak woda. Tytuł to " Gra w szałasy". Wydamy to za dwadzieścia lat więc masz sporo czasu na napisanie. Myślałem też o powieściach biograficznych. Na przykład o ostatnich dniach Fuehrera III Rzeszy. Rozumiesz to. Borman i Adolf Hitler siedzą w bunkrze, a kilometr dalej siedzą już w okopach Rosjanie. Taka powieść o ostatnich chwilach. - Martin wzruszył się swoimi słowami i otarł małą łezkę która zabłyszczała mu w oku

- W takim razie zbierajmy się. Czekają na nas czytelnicy, fani, krytycy zazdrośnie bronić będą każdego mojego słowa. Ruszajmy, przed nami wywiady rzeki, audycje w radiu i w gazecie, wieczory literackie, korespondencja z czytelnikami i milionowe nakłady

- Chodźmy, chodźmy - Borman otworzył walizkę do której wskoczył Adolf i zatrzasnął od góry wieko, po czym zgasił światło i wyszedł 


Poznań, około roku 2000

Ilość odsłon: 247

Komentarze

październik 21, 2022 20:08

nie no wiadomo, oczy rzecz bezcenna! zdrowia

październik 21, 2022 16:36

Może krótkie felietony mają wzięcie, ale ja wolę wiersze.

październik 20, 2022 21:31

tak Marku, już dawno mi się wydawało że poezja wygra przez swoją długość utworów z prozą i mam kolejny dowód! ;)
pozdrawiam

październik 19, 2022 23:01

Za dużo tekstu, a ślepia mi łzawią z wysilania...

październik 18, 2022 15:53

mo ze się znajdzie jakiś fan prozy :)