Portal Poemax jest prowadzony we współpracy ze stowarzyszeniem Salon Literacki

W czasach średniego i późnego Jaruzelskiego nieodłącznym środkiem mojej lokomocji stał się turystyczny rower „Pasat”. Nie narzekałem na niego – woził mnie darmowo, bez konieczności płacenia za benzynę i coroczne ubezpieczenie. Na przejazdy do pracy czy na krótkie wypady w zupełności wystarczał; przewoził też na większe odległości, wytrzymując bez problemu obciążenie ciężkimi sakwami i dodatkowymi torbami. Czynnik utrzymywania mojego ciała w sprawności też nie był bez znaczenia. Do tego był pojazdem ekologicznym w czasach, kiedy o tym mało się jeszcze mówiło.

W letni dzień wracałem na nim z miasta do domu. Upał aż zatykał w płucach, nagrzany asfalt na ulicy Obrońców Stalingradu(1) dodatkowo buchał gorącem z dołu; mimo że byłem tylko w szortach i sportowej koszulce bez rękawów, pot kapał mi z czoła i strumyczkiem spływał wzdłuż kręgosłupa po plecach. Nagle kilkadziesiąt metrów przede mną, na chodniku przed sklepem szybko zaczęli gromadzić się przechodnie. „Ani chybi coś rzucili”!

Szybko podjechałem i zagadnąłem ostatniego z już stojących w kolejce:

– Co jest?

– Dupny papier! – odchrząknął podekscytowany.

– Stoję za panem! Tylko rower przywiążę.

Szybko zabezpieczyłem welocyped przy pobliskim słupie i wcisnąłem się przed kobietę, która w międzyczasie stanęła za moim rozmówcą.

– Przepraszam, to moje miejsce. Miałem zaklepane. – Uśmiechnąłem się do niej.

– Pan tu nie stał! – odkrzyknęła oburzona.

– Stałem, tylko rower musiałem przywiązać. Ten pan potwierdzi. – Wskazałem na niego ręką. Odwrócił się i przytaknął:

– Tak, ten pan już tu był przed panią.

– Ale ja nie widziałam! 

– Bo pani dopiero przyszła. – Jeszcze raz się przymilnie uśmiechnąłem. – Ale jest nas dopiero kilkunastu, starczy dla wszystkich. Taka piękna pogoda, słonko świeci, ptaszki śpiewają. Po co psuć nastrój takiego pięknego dnia? Prawda? – To ostatnie powiedziałem już do poprzedzających mnie kolejkowiczów. Zaśmiali się i to zakończyło rozpoczętą sprzeczkę. Kobieta jeszcze się obruszyła, gwałtownie wstrząsnęła ramionami; wyraźnie chciała coś powiedzieć, ale śmiejący się ludzie rozładowali atmosferę. Spojrzała w bok i uspokoiła się. 

Przez tę minutę kolejka urosła do kilkudziesięciu osób. Mimo że przed chwilą stwierdziłem, iż „starczy dla wszystkich”, nie byłem tego pewny. Na szczęście przez witrynę sklepu dojrzałem duży stos „dupnego papieru” już ułożony przez ekspedientki. „Nie powinno zabraknąć, chociaż – zerknąłem za siebie na coraz większą liczbę chętnych do zakupu deficytowego, a tak niezbędnego w domu towaru – ci ostatni mogą już nie dostać”. To mnie już mniej interesowało. Dla mnie wystarczy i… mojej miłej rozmówczyni również.

Odstałem swoje w kolejce i bez problemu kupiłem rzadkie a niezbędne w domu bogactwo – toaletowy papier. Szary i dość szorstki, ale człek nie marudził, tylko się cieszył z takiej zdobyczy. Do tego sprzedali po całej dużej girlandzie na głowę – kilkanaście rolek! „To dopiero będzie radość” – dostałem prawie dwuletni przydział dla jednego Polaka, gdyż tak planiści wyliczyli jeszcze w końcu lat pięćdziesiątych: „w ciągu roku człowiek zużywa siedem rolek papieru toaletowego”. Nie przewidzieli, że ludzie mają różne potrzeby, czasem wielokrotnie przekraczające przydziałowe normy. Pewnie nawet nie sprawdzili empirycznie na sobie i swoich rodzinach. Bardziej prawdopodobne, że podzielili tylko roczną produkcję rolek w Polsce przez liczbę ludności, co w zupełności zadowoliło ich zwierzchników. „Siedem rolek pożądania” – jak powiadano w ironicznych żartach. 
***
(1) obecnie ul. Chełmińska
--- 
cdn.
Ilość odsłon: 259

Komentarze

listopad 25, 2022 13:34

Oczywiście, Leszku - wolna wola. Delektuj się kontynuacją, kiedy masz chęć :)

listopad 24, 2022 18:04

Przeczytałem pierwszą część, co będzie dalej, podelektuję się później :)

listopad 15, 2022 23:54

xlax, mam dla ciebie radę - wpierw weź słownik ortograficzny (ten ze szkoły podstawowej) i naucz się pisać bez błędów. Żeby w tak krótkim "komentarzu" wstawić aż dwa prostackie "orty" (tłumaczę - błędy ortograficzne) to naprawdę nie wiem, jak z języka polskiego zaliczyłeś podstawówkę (o ile ją skończyłeś).
Nie wspomnę o tym, że nie rozumiesz pojęć i znaczeń, którymi się posługuję.
Natomiast za literacką ocenę moich tekstów... chłopcze, kto inny je ocenia i docenia. Nie amatorzy lub tacy jak ty, którzy, jak przysłowiowa żaba, próbują podstawić łapki tam, gdzie konie kują..
Bez odbioru.

listopad 15, 2022 23:43

Pozdrówka, Hille ;)

listopad 14, 2022 18:56

Rafał napisał "fantastyczny tekst ;)" - końcowy emotikon oznacza, że to, co powiedział należy traktować z przymróżeniem oka, bo wyszło słabo.
Opowiastka jest na tak niskim poziomie literackim, że szkoda czasu na szczegóły - text na poziomie wypracowania szkolnego o błachej treści i 'gównianym' przesłaniu. Przykład banialuk:
"nagrzany asfalt na ulicy Obrońców Stalingradu(1) dodatkowo buchał gorącem z dołu" - tak, jakby asfalt mógł iść górą i stamtąd buchać... Jeśli następne części będą tchnąć równie zawiłym suspensem, to gratuluję ;)

listopad 14, 2022 16:59

fantastyczny tekst ;)