Portal Poemax jest prowadzony we współpracy ze stowarzyszeniem Salon Literacki

Niemal jak Sarah Connor w tym filmie się czuję

gdy czekam na peronie Dworca Centralnego -

automatyczne ramię napoje serwuje,

algorytm przeznaczony do precyzyjnego


uścisku dwóch żelaznych palców chwytających

papierowy kubeczek. A gdyby tak spięcie

nastąpiło lub wirus? - uścisk zgniatający

papierową krtań widzę, młot niepostrzeżenie


używający pana. Ludzkość zgromadzona

wokół ramienia stoi w jakimś obcym świetle -

moje serce to niemal stajenka uboga,

z której na świat przychodzi miłujące dziecię.


Subiektywnej urody trzy stoją dziewczyny,

brzuchaty facet z torbą na peronie czeka,

rozmaici zwyczajnie, po ludzku wadliwi,

i ja pomiędzy nimi - wcielony ideał.


Niczym karmel rozlane gorzkie łzy ocieram,

z oczu antropoidów spływają płci wszelkich,

kiedy do kawiarenki cieniem długim weszła

cyfrowa noga, skończyć ten antropocentryzm.


Trójwymiarowy sernik drukuje drukarka,

przez żołądek do serca jak snajper trafiła -

z głównego nurtu wieści smutna dziennikarka,

w lazurowej otoczce jak grób jej źrenica.


Wypracowania szkolne mądra sowa pisze,

jak karmel nas wyleje słowem mądra sowa,

kreatywne mózgowie o ścianę rozpryśnie,

zwyrodnieje w rozrywkę i rakiem wycofa.


Cały kurz z ulic zassie w zatęchłe pokoje,

pod wirtualnym drzewem, jak dawniej sierściuchy

egzystować bez listków tam będą dowolnie,

jak dron z jasnego nieba szczęście do poduchy.


Niemalże Sarą Connor się czuję normalnie,

(odsyłam do Bostroma, z nim jest o czym myśleć)

decyduję się kartą rachunek za karmel

słony zapłacić. Takoś po ludzku mi dziwnie -


automatyczne ramię kubeczek podaje,

naśladując mnie kiwa, dłonią odczłowieczam

robotowi tym samym. Czy ktoś dzisiaj płacze

po jurajskim cesarstwie? Ktoś z nas łzy ociera


po neandertalczykach? Ktokolwiek nad nami?

Póki co jak skorupkę kubeczek ujmuje

w precyzyjne dwa palce, pod sufitem szklanym

kelnerujące ramię. Pisklę już się kluje,


Atena z głowy naszej antenę wystawia,

a nad nią szklany sufit i czarna tablica,

w nią szpilki powbijane, na ich łebkach gniazda -


Pociągiem jadąc z mózgu brzytwę wydobywam -


teraz jestem bajarzem, zwanym ufologiem,

i wierzę w te obiekty, że to jest Atena,

eony niezliczone jak się stała bogiem,

lub boginią jak wolisz, która tutaj czeka


na poród swojej siostry, by jej opór stawić,

po swojemu wychować. Światy niezliczone

artefakty wytwarza jak się puszcza bańki,

w nich maleńkich termitów wytwarza kolonie.


Bo tak lubi, tak z bańki do bańki istnieje,

albo jest jakiś przepis, który tak jej każe,

kto ustalił paragraf, może sama nie wie.

Może wszystko cyfrowym jest tylko mirażem


w mirażu i w mirażu, w mirażach tak wielu,

aż po tę nieskończoną moc obliczeniową

Pierwszego Programisty – Boga wszystkich nerdów.


Teraz jestem bajarzem w głowie z mitologią -


Merkurego wymyślam w pociągu – hakerów,

złodziei wszystkich księcia, buty uskrzydlone

mu daję, oprócz tego jest księciem pozerów

z niewinną miną. Konta nasze wyczyszczone,


że nie stać nas na karmel ni słony ni słodki,

pościgowe nam zżółwia liczydełka nasze,

w samolotach, w wieżycach rozsiewa kontrolnych

wirusy, mikro drony, zarodniki własne


w naszych mózgach montuje, szczęśliwi jesteśmy,

pozujemy pod ścianą uśmiechu z uśmiechem

idioty, kiedy wszystkich rozbiera na cegły,

molekularną mąkę, z niej chleb własny piecze,


zwrotnice nam przestawia donikąd, na zebrach

kolory wszystkie miesza, przejmuje pilota,

na wspólny kanał zmienia, na wszystkich serwerach

leci na wspólnej - Teraz w myślach tonę, w oczach


współpasażerki pływam, i wolę dla siebie

zachować kołyszące porno, przed oczami kamer

w wagonie zabezpieczyć. Znów jestem człowiekiem,

w tę i z powrotem szarym powszednim pisarzem.


Z jednorękim bandytą o karmel ruletkę

rozgrywamy po ludzku, cyfrowo nóż w przyszłość

dobrze nam wejdzie, wyjdzie nam dobrze widelec -

jak but nieuskrzydlony się czuję , dziewczyno.



Ilość odsłon: 245

Komentarze

grudzień 24, 2023 01:26

https://www.youtube.com/watch?v=NoAzpa1x7jU