Portal Poemax jest prowadzony we współpracy ze stowarzyszeniem Salon Literacki

Na scenę wyszedł muzyk. Niekoniecznie przygotowany od strony wizualnej. Ze spokojną pewnością siebie zaczął dostrajać gitarę. "A ty jesteś?" zachęcił Tomek. "Iza" odpowiedziała i zamilkła, oczekiwała dalszego ciągu opowieści. Tomek westchnął mimowolnie. Zorientował się i westchnął ponownie. "Widzisz, sam nie wiem do końca, co tu robimy. Jesteśmy. Tyle wiem." Zatkało ją to wyznanie, spodziewała się konkretnego wyjaśnienia, ale przeliczyła się. "Filozoficznie to zabrzmiało" roześmiała się. "Nie, to nie ma nic wspólnego z filozofią" powiedział przypatrując się jej badawczo i podparł brodę na łokciu. Zamyślił się "Więcej z życiem" "To przynajmniej tyle wiemy" zawstydziła się nietrafionym żartem. "Tak" uzupełnił "To już dużo."
Nad ich głowami popłynęła wolno piękna melodia. Rytmiczna, chwytliwa i powolna. Nieśpiesznie rozsnuła się i uspokoiła atmosferę. Iza z Tomkiem zapatrzyli się na siebie lekko wybici z rozmowy.
"Rozkojarzyłam się, o czym to my..?" "Zamknij oczy" poprosił szybko Tomek. "Co?" otwarła je szeroko. "No zamknij" zaśmiał się. Odwróciła głowę szukając wzrokiem pomocy. "Zamknij." przytaknął Anioł zza rzędu szklanek. Zamknęła oczy. Znalazła się w alei pełnej wysokich kamienic oświetlonych ciepłym zachodem słońca. Dookoła fruwały gołębie. Gdzie na litość boską się znalazła? Nie rozpoznawała tych budynków. Powietrze było czyste i świeże. Pachniało. "Chyba jest tu gdzieś morze" pomyślała. Szła oczarowana miastem. Było piękne. Ściany kamienic kolorowe, skąpane w ciepłym słońcu, ludzie rozmawiający pogodnie. Minęła okno ze stróżującym kotem, ktoś uśmiechnął się do niej. Pod jednym z budynków stał oparty barkiem o ścianę duży człowiek. Przez chwilę mierzyli się wzrokiem. Było w nim coś sympatycznego. Zagadnęła go. "Przepraszam, którędy do Błękitnej?" "Tej kawiarni?" zapytał bogatym niskim głosem. Przytaknęła. "Wystarczy, że otworzysz oczy." odpowiedział tajemniczo czekoladowym głosem. Rzuciła mu mroczne spojrzenie. Uśmiechnął się w odpowiedzi. Otwarła oczy. Ciągle siedziała przy stoliku. Tomek siedział przy barze gapiąc się ponuro na Anioła, który kroił cytryny. Miała wrażenie że przerywa im jakiś cichy dialog. Podeszła niezauważona. Usiadła obok. "To było dziwne" powiedziała.
Muzyk skończył melodię, wstał, ukłonił się i odszedł za kurtynę. Tomek popatrzył na nią i zapytał "Czy zauważyłaś, że ciągle jesteś wolna? Wolna do podejmowania decyzji o sobie i o świecie którego jesteś częścią. To przywilej." zamilkł. Było coś w jego głosie, co kazało jej zagrać w otwarte karty "Tak, ta odpowiedzialność czasami mnie przerasta." wyznała trochę zbyt szczerze. " Acha, to zdaje się, że nie dostrzegłaś drogowskazu." "Czego?" spytała. "Drogowskazu. Nie widzisz co jest prawdą a co kłamstwem. Nie widziałaś drogowskazu?" zapytał rzeczowo "Cholera, jakiego drogowskazu?" powoli nabierała pewności, że ta rozmowa lekko odstaje. "Śladu na twojej drodze, śladu czegoś większego niż Ty. Śladu sensu. No, gdybyś zobaczyła coś takiego, to nie dało by się tego zapomnieć. Może co najwyżej wyprzeć z pamięci, a i to niekoniecznie." Patrzyła na niego niewiele rozumiejąc. Pomieszczenie zaczęło się rozjaśniać. Tomek otworzył szeroko oczy i jęknął. Zawahał się, zdawało się, że walczył o każde słowo.
"Widzisz, ja... nigdy nikogo nie kochałem...  nikogo poza sobą.  Zmarnowałem tyle okazji, ale dostałem teraz szansę.. i nie zamierzam jej zmarnować, to wszystko co wiem" zawstydził się. "Do czego ty zmierzasz?" zaniepokoiła się marszcząc brwi. "Do najważniejszego, do miłości.." zaczął. "Nie mówię tu o emocjach, chemii i romansach..." nabrał tchu. Zarumieniła się i już miała się odciąć, ale przerwał jej szybko. "Mówię o tym co możesz wybrać i zrobić! Co robisz codziennie, co wybierasz i dajesz innym. Miłości nie zaobserwujesz, nie schowasz do kieszeni. Otrzymujesz ją często i często nawet nie widzisz, ale przypomnisz sobie kiedyś..."
Usłyszała jeszcze zanim dźwięki i obrazy zlały się w jedno ogromne światło, delikatnie ogarniające otoczenie i ją samą. Obudziła się. Było już jasno w barze z czerwonymi ścianami. Stolik pod jej łokciami odcisnął się już maksymalnie do bólu. W Czerwonym Tulipanie trzasnęły drzwi z dzwoneczkiem. "Okej, chyba śniłam." Stwierdziła półprzytomnie w pomieszaniu. Rozciągnęła z rozkoszą wszystkie kończyny. Przed nią na stoliku stała zimna już kawa a radio grało z przejęciem: "Everybody's trying, to get to the bar..  the name of the bar.. the bar is called Heaven.."
Ilość odsłon: 216

Komentarze

czerwiec 10, 2023 15:55

Miło mi, dzięki.

czerwiec 07, 2023 19:07

To oniryczne opowiadanie nawet nieco zaciekawiło.
Pozdrawiam