Portal Poemax jest prowadzony we współpracy ze stowarzyszeniem Salon Literacki

Wiesz, to zawsze chodzi o kogoś innego; kręci się w pobliżu

nie bez idei, ale w głębokim poczuciu, że wina jest przypisana

niczym biografia, eseje unoszą się jak morze pod wpływem

księżyca, kiedy wychodzimy nocą na dwór i znika dystans.

 

Sączysz mi ślinę do ucha, zaklinając – słuchaj, to czas zbiorów

i musimy wycisnąć co się da z grona sprawiedliwych, czytając

poranną prasę w komunikacyjnym ścisku. Ziarno i plewy

a także ci co zrobią wszystko, żeby w gardle urósł świętojański

 

chleb, gotowi na igrzyska ze słomy i ognia. Może to strachy

miały rację, a może wróble przechery, wymyśliły – czas

na abdykację. Królewskim gestem rozsuwasz tłumiącą się

tłuszczę, a przecież to tylko godzina, żeby dotrzeć do pracy

 

zatrzasnąć za sobą drzwi. Jeśli już musimy się sprzeczać

o każdą chwilę – zyskasz ją i stracisz. To wszystko jednak

można już było wyczytać z pierwszej lepszej kartki kalendarza.

Ilość odsłon: 294

Komentarze

Nie znaleziono żadnych komentarzy.