Portal Poemax jest prowadzony we współpracy ze stowarzyszeniem Salon Literacki



ta opowieść nie będzie miała zakończenia.

do twojego wątku trzeba się cofnąć, więc narysuję ci

oczy z tyłu głowy. ty załóż bluzę tyłem na przód, 

naciągnij kaptur na twarz i prowadź do miejsca,

gdzie trzej kosiarze skrócili noce o miłość

do gwiazd nad karbalą.

 

biegnij przez korytarz, po schodach. zatykając uszy

krzycz: nie mam naboi! zabiją nas!

uderzenie w twarz uspokoi tętno. na krótko

wróci mężczyzna, który marzył o domu z ogródkiem,

dwójce dzieci, mleku i miodzie.

 

odległość jest taka jak od spustu do wylotu lufy -

za dużo, by czuć oddech na twarzy, za mało by nie dostrzec

zwężonych wściekłością oczu, nie słyszeć: ty morderco!

krzyk, który budzi w nocy stępił mój słuch,

tabletki pozbawiły sensu każdą zaczętą rozmowę.

 

możesz wracać tam sto razy i nie znajdziesz odpowiedzi.

wciąż od nowa będziesz pisał list do nieokreślonego adresata,

podpisując się strachem na każdej stronie,

coraz bardziej wykrzywioną parafką.




Ilość odsłon: 2534

Komentarze

Konto usunięte

2-32-32-32-32-3

styczeń 24, 2018 08:14

Nawiązałaś do tajemniczej bitwy w Iraku.
Powroty to najtrudniejsze kroki. I nie pomoże ubranie bluzy tył na przód i cofnięcie kalendarzy. Zawsze będą niedomówienia i gorycz.
Ile jest warte życie?... od spustu, aż do wylotu ( aż )
Ukłony dla Autorki