Portal Poemax jest prowadzony we współpracy ze stowarzyszeniem Salon Literacki

na kilka godzin dziennie przydzielono mi anioła

stróża który poda dłoń w geście powitania czy

popchnie wózek kiedy krawężnik

za wysoki stopień obniży

choć nie podkłada się pod rzeczy

skomplikowane zostawia mnie

 

opieram się nadgorliwości jego i ścian

które nie  rozstępują się cellulitem

pod naporem wiotkiego ciała

 

podłoga boli  uderzając w plecy na drodze

ku łazienkowemu wodotryskowi

co rano ten sam dylemat w wyborze

złowić trochę wilgoci w kuchennym kranie

czy uskutecznić pieszą ekspedycję do łazienki

na zwaciałych nogach

 

on wie że nie ma sposobu by złamać mój upór

udaje wówczas że drzemie

a ja że jestem samodzielny

 

wracam do źródeł

obmyję nogi w rzece

czasu                                                                                                          
Ilość odsłon: 996

Komentarze

Konto usunięte

2-42-4

listopad 08, 2018 13:41

Nuria, wysoko fruwasz

sierpień 14, 2018 11:54

Zgadzam się z Joanną. Bez ostatnich 3 wersów.

sierpień 08, 2018 11:12

Miło Mariuszu, dziękuję za słowo pod moim wierszem.

sierpień 08, 2018 11:05

Podoba mi się Twój wiersz. Dobrze skonstruowany klimat, poczułem się tak, jakbym "tam" był. Bardzo dobry tytuł, który sprawia, że wiersz staje się niejednoznaczny i tajemniczy
Pozdrawiam

sierpień 07, 2018 20:56

Dziękuję za poświęcony czas.
Mamy wokół ludzi bezradnych, którzy nie chcą prosić o pomoc i wcale nie są to ludzie w podeszłym wieku.
Bywa, że ktoś młody staje się niesprawny fizycznie i za wszelką cenę chce być samodzielny.
Nie o szpital tu chodzi, a o istnienie w swoim środowisku. Tzw. opiekunki nie bardzo potrafią się takim człowiekiem zająć. Nie wynika to być może ze złej woli, ale z braku umiejętności. Zazwyczaj to osoby po szkole podstawowej bez żadnego przeszkolenia, potrafią umyć okna, odkurzyć, ale już pomoc podopiecznemu przesiąść się z łóżka na wózek przekracza ich umiejętności.
Zwróćmy uwagę, czy w naszych małych społecznościach nie żyje osoba, której trzeba wymienić książki w bibliotece czy pójść / podjechać/ z nią na seans do kina.

sierpień 07, 2018 20:21

Są tacy ludzie i dobrze czasem o nich pomyśleć, przypomnieć, napisać: et-cetera, et-cetera
Pozdrawiam

sierpień 06, 2018 23:37

Wersyfikacja w pierwszej strofoidzie wydaje się nieprzemyślana. Podobny kawanaławizm szpitalny jak u pijanego zrywu. Trochę liryki poproszę ;-) Zdrowia

sierpień 06, 2018 23:16

Wiesz.. Dziękuję Ci. Przyomniałaś mi o kilku moich jakby podopiecznych z czasów praktyk. Zwłaszcza Pan K... do dziś pamiętam jego gładką delikatną skórę dłoni i jakby szklane oczy. Bycie takim "aniołem" dla młodego człowieka było prawdziwą szkołą życia. Chyba najtrudniejszą ale i taką która pomogła mi wiele razy w zwykłym życiu.

Przepraszam za taki osobisty wtręt "od drugiej strony" ale warto się tu było zatrzymać i w duchu przenieść się do nich...

Pozdrawiam

sierpień 06, 2018 23:01

Nuria,
bardzo mi się podoba, ale
bez ostatnich trzech wersów.

Wolałabym jednak,
abyś czytelnikowi dała przestrzeń
interpretacja-odbiór

Pozdrawiam