Portal Poemax jest prowadzony we współpracy ze stowarzyszeniem Salon Literacki

Pokazuje mi logo jakichś materiałów konferencyjnych.

 Zuzu dobiega wieku, w którym łapie się byle co, byle było, niecnie wykorzystuje seksualnie swoje ofiary przedtem upijając i w miarę potrzeby manipulując delikwenta pornografią. Potem może być tylko ołtarz.

Kamerzysta ubrał się jak zwykle w pikowaną kurtkę, w której jest mu zawsze za gorąco.

- No tak, konferencja modelek – patrzę na srebrzyste logo. Nie wiem, Nie wiem też, o czym mogą one konferować? Możesz to sobie wyobrazić?

- Nie wiem, czy mogę czy nie – Zu opiera się o cienką ściankę mojego boksu. Jest zawsze rano trochę agresywna W tej chwili mógłbym jej pomalować paznokcie korektorem biurowym- gdy tak pochyla się nad moim pudełkiem i palcami przytrzymuje ścianki żeby nie wpaść do środka.

- Tego się właśnie mamy dowiedzieć, ty się przydasz tam też. Zdaje się, że one mają swoje problemy, o których muszą pilnie pogadać. Modelki żyją krótko.

- Nieprawda – muszę zaoponować - żyją tyle samo, co inni, czemu by miały żyć krótko. To są kobiety, a kobiety żyją dłużej niż mężczyźni, taka jest zasada. Po prostu kobiety wykańczają mężczyzn na tyle różnorakich sposobów, na ile mężczyźni nie wykańczają kobiet. My samce nie dokładamy się prawie w ogóle do przedwczesnego zgonu kobiet. Popatrz na statystyki, one mówią do licha za siebie. Poza tym, co może sobie zrobić modelka. Połamać paznokcie. Spryskać lakierem do włosów i niechcący podpalić, bo w tym czasie paliła papierosa? Prędzej już umrze z głodu, bo zapomni zjeść śniadania, albo porwie ją byle wiaterek i rozwali o ścianę.

- Słyszałeś kiedyś o złym traktowaniu kobiet? Stef? Pobitych kobietach, zmuszanych do prostytucji? Kobietach nie mających dostępu do wody.

-Zuzu, skąd wiesz, że one takie są?? Bo przeczytałaś w magazynie dla kobiet? W życiu nie widziałaś kobiety zmuszonej do prostytucji, to jest wymysł feministek Kobiety zostają prostytutkami z powodu hobbystycznego. A ostatnia kobieta, która nie miała pod ręką kubełka z wodą, a więc miała problem z dostępem do wody to fakt i przez to się spaliła nazywała się Joanna d’Arc! W ogóle powiedz mi, jak sobie wyobrażasz mnie na konferencji modelek, mam się ubrać w krótką spódniczkę i założyć czarne pończochy?? Nie wiem, gdzie znajdę taką maszynkę, która dokładnie ogoli moje obrośnięte ręce. A moje paznokcie? Co mam z nimi zrobić? Przecież powinienem zacząć odwiedzać gabinety kosmetyczne już miesiąc wcześniej, nie mówiąc już o włosach, powinienem już dawno pójść do fryzjera i zrobić trwałą ondulację. Loki są teraz bardzo modne…

Kamerzysta stoi obok i tylko kiwa cały czas głową.

- No przecież nie chcę, żebyś udawał modelkę! Masz być wieśniakiem zadowolonym z tego, że w twojej miejscowości odbywa się taka ważna konferencja. Modelek przecież nikt nie będzie o nic pytał, bo i tak nikt nie uwierzy, że którakolwiek z nich ma cokolwiek lotnego do powiedzenia.- Wyciągnęła spod pachy wielką teczkę z materiałami i rzuciła na biurko. Tu masz wszystkie prospekty, materiały i plan konferencji.

- Naprawdę mam to wszystko czytać?

- Nie – uśmiechnęła się.

-Jak chcesz mogę być tym wieśniakiem albo zboczonym onanistą z małego miasteczka, który ma jedyną taką okazję w życiu jak zobaczenia takiej ilości przeraźliwie chudych kobiet w jednym miejscu.

- Jak chcesz to możesz.

- Mogę i chcę My ludzie ze wschodu nie boimy się wyzwań.

- Ze wschodu, czyli z Rosji.

- Z Rosji? – Wykrzyknąłem – mówiłem ci, że nie jestem Ruskiem.

- Czekaj, czekaj Stef, Wczoraj mówiłeś, że pochodzisz z Rosji? Pamiętasz? Do tej młodej zafascynowanej literatur rosyjską studentki, która odbywa u nas staż. Siedzieliście w stołówce i mówiłeś do niej, że studiowałeś literaturę rosyjską..

Muszę uciąć tę dyskusję. Kamerzysta patrzy to na mnie, to na Zu.

- Naprawdę to jestem Rumunem, który wypadł z transportu do obozu zagłady prowadzonego przez dwóch ruskich na licencji niemieckiej. - Mój tato pojechał mnie zabrać do domu kilka tysięcy kilometrów przez śniegi i było mu niełatwo... Zwłaszcza, że nie dogrzewali w pociągu i zamiast do kibla trzeba było chodzić do małej dziury w podłodze wagonu. Dwa razy tacie przymarzła kuśka do desek pociągu i musieli mu polewać gorącą wodą, żeby odmarzła. W dodatku na cały pociąg była tylko jedna miska do mycia nóg i tato ich nie mył w ogóle, bo nie wiedział, że jest lista zapisów, a nikt nie chciał mu zrobić wolnego miejsca przy miednicy.

Wyszliśmy z mojego boksu. Za nim rozciągała się ścieżka przez dżunglę biurową, czyli bardzo długi korytarz z mnóstwem korytarzyków, które znikały na lewo i prawo i wiodły do innych korytarzy wiodących do innych budynków redakcyjnych wypełnionych boksami. Były tam też studia, laboratoria i pracownie grafików komputerowych.

Teraz widzę, że Kamerzysta jest znowu ubrany w jakieś buty, które wyglądają jakby miał założony lewy but na prawy, a prawy na lewy.

W jednym z korytarzy zamigotało coś rudego. To Tapir. Wielka, ruda, tłusta i tępa jak obuch siekiery baba, czyli główna księgowa. Oblubienica Prezesa zwanego Lucyferem. Rudy łeb Tapira prowadzony przez parę cycków wielkości dorodnych dyni owiniętych w biały trochę przybrudzony sweter przepłynął ponad biurkami. Trzask, zamknęły się drzwi. Tapir wszedł do swojej zagrody.

- Tak - mówię do nich, jedziemy w te chaszcze i pooglądamy ładne pupy młodych anorektyczek, i posłuchamy o ich problemach życiowych, jak łamią sobie długie paznokcie o zdradzieckie podłokietniki w samolotach, jak oszukują je sprzedawcy kremów kosmetycznych produkując opakowania z wybrzuszonym dnem i jak się zabezpieczyć przed byciem zwabioną na prywatkę pryszczatych licealistów pod pozorem sesji zdjęciowej do magazynu Pirelli.

Ilość odsłon: 890

Komentarze

wrzesień 01, 2018 08:31

Czekam na to, co będzie dalej:))

sierpień 31, 2018 20:48

O :)
i chyba zacznie się coś dziać.
Nie wybrzydzam, po prostu...
czytam

sierpień 31, 2018 11:55

tych odcinków jest jeszcze sporo :)

sierpień 30, 2018 20:09

Ten odcinek jest nieco statyczny, pewnie następne nabiorą dynamiki, no może nie wszystkie.
A tak naprawdę to autor daje z siebie wszystko a czytelnik mając to na tacy, jeszcze wybrzydza, taki to pisarski los
Pozdrawiam