Portal Poemax jest prowadzony we współpracy ze stowarzyszeniem Salon Literacki

Jesienna aura otwiera strony książek na scenach gwałtu.
Człowiek tuła się pomiędzy krawędziami.

Akt własności wypisany na skórze.
Grawer na ustach. Pocałunki zmieszane z kolcami róży.
Wgryzłeś się w mój język.
Nauczyłeś recytować poezję mową ciała.

Nagły, rozdarty wewnątrz własnej skorupy, pozbawiony sumienia. 
Przymiotnik. Element fabuły, bez którego
historia toczy się dalej. Zatacza kręgi. Pozbawia
horyzont złudzeń i piękna. Miliony małych miast
zbudowano w trosce o dobro i czułość.

Depczesz każde z nich. Pozostawiasz milczenie i okaleczone okna. 
Szyby pękają. Skóra, podatna na ból, szuka wiatru,
oddechu powietrza zmieszanego z kurzem.

Krzyk eksplodującego miasta.
Pluje krwią mieszkańców,
odłamkami szkła.

Przyszłam ratować cię przed samym sobą.
Ale to jak ratować pająka przed jedną z jego sieci.
Ilość odsłon: 2289

Komentarze

luty 14, 2019 17:38

...polecono mnie owy sztych - zajrzę później raz jeszcze

luty 14, 2019 12:39

Myślę, czytam po raz kolejny…i nawet gdyby przyjąć tego pająka, jako bestię totalnej zagłady / bo treść raczej katastroficzna/ a muchę jako zbawiciela, to wiersz jawi mi się obrazem przerysowanym, z patosowymi wstawkami np.
„Akt własności wypisany na skórze.
Grawer na ustach. Pocałunki zmieszane z kolcami róży.
Wgryzłeś się w mój język.”

Czy :

„Krzyk eksplodującego miasta.
Pluje krwią mieszkańców,
odłamkami szkła.”

No, jakoś nie, tym razem.

Pozdrawiam.

luty 14, 2019 09:47

Aha, tytuł ująbym w cudzysłów, bo jakoś tak trywializuje treść na wstępie.

luty 14, 2019 09:37

I to jest wiersz. Czyta się z przyjemnością. Pozdrawiam