Portal Poemax jest prowadzony we współpracy ze stowarzyszeniem Salon Literacki

zima

chwila ma tyle czasu, powoli pęka
kokon, wylatuje nuda. muchołówka
chwyta motyla w locie, połyka tułów,
skrzydła kołują niby płatki śniegu

dzwon

słucham drżeń stopu metali. duża piegża
z wnętrza wieży, z piaskowca o barwie
krzepnącej krwi, przekonuje kilka razy
dziennie, żebym uwierzył. dziecko pyta:
tato, co osiągnę w życiu?.

świerk

ciemna zieleń włosów przebija
wacianą perukę. sikorka
to kolczyk. wschodzące słońce
zaczerwienia usta. uśmiech
ujawnia braki w uzębieniu.
mimo zaproszeń, by wszedł i
się ogrzał, stoi na swoim.
Ilość odsłon: 915

Komentarze

luty 27, 2019 23:21

Leszek!
Dziękuję za przyjemny komentarz. Pozdrawiam.

Imre!
Dziękuję za ciekawą interpretację utworu. Pozdrawiam.

luty 27, 2019 19:30

Ładnie opisana wędrówka światła: od ciemności poprzez świt po wschód niskiego jeszcze słońca wplecionego w naszą ziemską egzystencję.

Pozdrawiam

luty 27, 2019 18:37

Te trzy obrazki budzą zadumę nad wielkością świata, nad różnorodnością epizodów z których się on składa.
Wiersz budzi refleksje i zatrzymuje
Pozdrawiam