Portal Poemax jest prowadzony we współpracy ze stowarzyszeniem Salon Literacki

        SEN


On przybył świtem, czekany,
klucznik mych myśli skrywanych,
on, bard nieodklęczanych win,
klaun łzami okraszanych dni,
on, sen, doradca odmiany,
władca marzeń wypieszczanych.


Siadł na postumencie smutku.
Z jego dłoni, w geście daru,
niezdarnym lotem motyla,
jednego dnia życia króla,
sfrunął, w kolorów orkiestrze,
ptak, maleńkie pisklę jeszcze.


        PTAK

Kiedyś śniłem tego ptaka:
on z królestwa krańca świata,
agory zdarzeń minionych,
gdzie wyśnione już spełnionym,
gdzie jednym są jawa i sen,
a wszelkiej rzeczy żaden kres.


Tam Hades wiary i marzeń,
matecznik odrodzonych dusz.
Tam wieczne ognie miłości
i płomienie nienawiści
plotą się w gorącym tangu,
płodzą blask i mroczne cienie.


Tam, by rozdawać piękne sny,
rodzą się brzydkie kaczątka,
a wśród gorących popiołów
ród niecierpliwych feniksów
w nową drogę sposobi znów
posła strażnika świata wrót.


        LOT PTAKA

Ptak wznosi się w blasku jutrzni,
nie jak motyl, już dumnie tak,
jak orzeł, jak wielki kondor,
w locie lekki i dostojny,
skrzydła jego, z tęczy tkane,
w barwy poranka wmieszane.


Spogląda z wysoka na świat:
zieloną łąkę widzi tam
i przebiśniegi (szalone!
wierzą, że znów przyszło nowe),
i mimozy, śniące panny
pragnące skrycie dotyku.


Wśród bujnych traw kos na gnieździe,
skamieniały okiem węża;
owca, a w jej lustrach źrenic
ostre kły starego wilka;
człowiek, co klnie skowronka śpiew
- bo to sępa złowróżbny skrzek!


        MIASTO XXI st CENTURY


Obok las betonowych drzew,
w srebrnych liściach szklanych okien,
w kolorowych kwiatach reklam,
mamiących szczęściem w plakatach
i z asfaltu proste dukty,
jak krzykiem wydany rozkaz.


Toczy się sennych ludzi tłum,
sobie życiodajnej krwi nurt
i jest tam ona, i jest on,
oboje szczęśliwi, bo są;
słychać dziecka radosny śmiech,
jak konfetti, jak pereł deszcz.


Jest też stu łyżek dziegciu smak:
bólu krzyk i rozpaczy płacz,
i sumienia bezradny gniew,
i okrutny, szyderczy śmiech,
i ta twarz: maski czerń, oczy
jak noże w cięciwie kuszy.


Jest mędrców cierpiętników zbór,
mniejszego zła ponury chór
-wciąż nie może zrozumieć Świat,
że wielkie księgi dobrych rad
po to, by łączyć treści ich,
a nie wybierać pośród nich.


        EPILOG

Z goryczą ptak patrzy na świat,
to nie miało przecież być tak,
tu dla niego miejsca jest brak,
znowu chybiony lotu szlak.
Żal toczy łzy z jego oczu,
pióra barwi mu purpurą.


Jest już ptak tam, gdzie świata dach,
ponad strzechą odwiecznych prawd,
wyblakłych i zakurzonych,
jak pamiątki lat minionych,
porzucone, zapomniane
w lamusie już nie ważnych spraw.


Z rozpostartych skrzydeł ptaka
bukiety gorących iskier
tryskają gejzerami barw,
kreślą ślad spadających gwiazd,
nie spełniają żadnych życzeń,
trwożą rojem ognistych strzał .


Ptaku wróć, nie kończ lotu tak,
nie musisz ginąć jeszcze raz,
jest tyle nieskończonych spraw,
tak wiele niepoznanych prawd,
spłoniesz, a Ty masz klucz do wrót,
do niespełnionych marzeń dróg.


Z lombardu  rzeczy niechcianych
skrzydła aniołów wygnanych
wezmę i ruszę z Tobą w dal,
żeby odnaleźć choćby ślad,
bo musi gdzieś być dobry Świat.
Ptaku wróć, nie kończ lotu tak!





PS

A gdyby tak pokazał ptak

piękną, ludzką twarz, ludzki kształt?

Ilość odsłon: 1294

Komentarze

kwiecień 11, 2019 20:58

Mógłby to być tekst piosenki ale nieco przydługi, styl taki nieco mickiewiczowski
Pozdrawiam

Konto usunięte

2-1

kwiecień 09, 2019 20:42

Co to za kreski pomiędzy słowami? Brud? Bo chyba nie przecinki?