Portal Poemax jest prowadzony we współpracy ze stowarzyszeniem Salon Literacki

Wieczorem wchodzę do internetu, by popisać z dobrym kolegą. To mnie bardzo odpręża. On jest optymistą, stara się z każdej chwili wyciągnąć dobro. Więc piszę, że mam swoje potrzeby niezaspokojone: - Wiesz Marku, myślę, że jeszcze jestem sprawna seksualnie. Tak bym chciała leżeć teraz na łące i wlepiać oczy w gwiazdy. W górach na łące leżeć. A teraz? Co? Pogubiona, niespełniona literacko, zawodowo i życiowo. Ech, nieciekawie. Wiesz, Marku chciałabym się spotkać z bliską osobą, tak poza domem, bez dziecka. Broń Boże przy dziecku te sprawy! Chciałabym się pokochać jak za dawnych czasów. Uwielbiałam to robić w ubraniu.

Lubiłam dominować. Ja na facecie w ubraniu, facet cały pode mną też w ubraniu. Orgazm miałam szybki i głęboki, hihihi. Gdy Michałek w ostatnie wakacje był u taty, ten wariat kolega rzucił leki. Dla mnie rzucił i niestety odbiło mu. Ale zanim doszło do tragedii trochę się kochaliśmy. Ja byłam w szlafroku, on w bokserkach i w koszulce. No i miałam, Marku cudowny orgazm. Takie pocieranie jest bardzo przyjemne.

Agnieszko? A przecież mówiłaś, że nie uprawiałaś z nim seksu?

Widzisz, Mareczku muszę trochę dać sobie czasu, zaufać, by o tych intymnych sprawach rozmawiać. I tak wiele Ci już o sobie opowiedziałam. Nigdy tego nie robiłam przy dziecku, nigdy z nikim obcym. A wariat potem pytał, już po, bo wiesz, znowu było miło i bardzo szybko doszłam, więc pytał, czy miałam orgazm i kazał pokazać sobie oczy. Był w szoku. Marku, młodszy Sebastian, też był w szoku, gdy po trzech minutach w ubraniu na nim szczytowałam dawno temu.

Przez ubranie, ale z wchodzeniem – napisał Marek.

Z jakim wchodzeniem? Absolutnie nie. Leżałam tylko na nim i delikatnie wyczuwałam naprężonego członka. Marku, bez wchodzenia. Ryzyko ciąży absolutnie zero. Hihi. No taki seks bardzo lubiłam, wolny, bez zobowiązań, bez przymusu. Ach ta wolność, ta radość, to były jednak cudowne chwile, Marku.

A tak to jeszcze nigdy nie miałem. Było, co prawda, lekkie macanko, przytulanie, ale zawsze kończyło się, no wiesz...

Mówię ci, faceci byli w siódmym niebie. Tak szybkiej partnerki nie mieli. Mało tego, gdy się już odprężyłam, zaraz się odwracałam i prawie zasypiałam. Nie napierdalałam w łóżku jak inne kobiety, nie chciałam już pieszczot. No czasem łaskawie jak wielka kurtyzana pozwalałam facetowi jeszcze się pokochać. Byłam totalną egoistką, no prawie jak samiec, który po stosunku nie chce gadać i pragnie świętego spokoju.

***

Wczoraj położyłam się po 21:00. Znowu przyszło TO. Wcześniej chciałam sobie zrobić dobrze. Młody siedział w drugim pokoju przy komputerze. Przewróciłam się na bok i poczułam TO, jego silny nacisk na plecy. Nie wiem już czy miałam orgazm, czy nie. Położyłam się na brzuchu i TO objęło mnie całym swoim ciałem. Nie bałam się, już w ogóle się go nie bałam. Może TO zdobyło moje ciało, ale nie zdobyło duszy – gdzieś w oddali zobaczyłam dobrego kolegę. Podawał mi dłoń.

Napisał dobry kolega: - Mówiłaś o swojej matce, że poczułaś niesmak, obrzydzenie. Może gdzieś w podświadomości twojej seks to twarz matki, to niesmak. Gdzieś z ciebie wychodzi głęboki konflikt.

A pisałaś kiedyś, że mąż cię molestował. Może TO to postać eks w dziwacznej postaci, który do ciebie przychodzi i chce żebyś seks kojarzyła z lękiem. No, nie wiem.

Marku też nie wiem, ale eks kupił mi srebrny medalik w Niepokalanowie i przez dłuższy czas, ponad rok TO nie przychodziło, gdy ten medalik nosiłam.

A od kiedy TO w ogóle przychodzi?

Do łóżka od dwóch lat. Pojawiło się w maju 2018. Syn zaprosił bardzo dużo kolegów na urodziny, była też rodzina. Bardzo się denerwowałam, czy dam radę wszystkich dobrze ugościć. Duży stres.

Musiało być coś jeszcze... A może pierwszy stosunek. Wiesz, dziewczyny wiele sobie obiecują i wyobrażają, a pierwszy raz przynosi zazwyczaj rozczarowanie.

Nie, nie było źle za pierwszym razem. To znaczy był lekki ból, wiadomo błona, ale czułam się kochana i kochałam.

No to odpada. Jeszcze coś musiało być – ciągnął dalej, niemal jak psycholog, Marek.

W wieku 12 może 13 lat miałam usg nerek. Lekarz podczas badania szczypał mnie po sutkach. Potem był ginekolog psychol. Nie wiem po jaką cholerę matka mnie do niego zaprowadziła?! Zadawał bardzo bolesne pytania: „Ile razy w ciąży?!”, „Ile razy zgwałcona?!”, „Jeszcze nie było stosunku?!”, „Nie wyobrażam sobie ciebie podczas pierwszego stosunku!” – wrzeszczał.

Matka? Co ona wtedy narobiła?! Wiem, chciała dobrze, martwiła się, że w ciągu miesiąca miałam dwie miesiączki. A później sąsiad, który mi pomagał w matematyce, macał moje piersi, mi dziewczynce z podstawówki! Wstydziłam się tego, wstydziłam się powiedzieć o tym rodzicom. Potem w wieku 18 lat dobierał się do mnie kochanek matki, ale szybko sobie z nim poradziłam. Wszedł rano do mojego łóżka i krzyknęłam, że powiem matce.

No, widzisz, dużo tego. To straszne wszystko – napisał Marek.

Sporo opisałam w wierszach, w prozie.

Tak wiem, twórczość pomaga, ale koniecznie opowiedz o tym wszystkim swojej psycholog. Może nie będzie zdenerwowana i coś mądrego doradzi, albo jak nie pomoże, to zaproponuje inne rozwiązanie.

Wyobraziłam siebie przed chwilą na łożu śmierci. Nade mną stoi egzorcysta. Szepcze: „ Córko, nie ma już w tobie demona. Nie ma demona. Wyznaj swoje grzechy, oczyść sumienie, ratuj duszę, bowiem Pan jet miłosierny”

- Precz szatanie! – krzyknęłam do egzorcysty.

Ilość odsłon: 555

Komentarze

październik 01, 2020 17:50

Leszku:) dziękuję za słowa

wrzesień 30, 2020 19:52

Wielce ciekawy mono-dialog z pogranicza realu i podświadomości.
Warto było poczytać co mogą przeżywać niektóre kobiety.
Pozdrawiam