Marsjarz:)

Zecie, nie neguję twojego mistrzostwa, ale tym razem marnie to wyszło, znaczy się mało dowcipu w dowcipie i abstrakcji. A z wrodzonej złośliwości prześlę ci, chyba ponownie, zgrabny tekst recenzji, bo wiem, że się nie obrazisz:
"Pewien pan Z miasta Łodzi
"limeryki" ciągle płodził.
Kochanki prosiły:
"Przyłóż się, mój miły,
bo na razie to gówno wychodzi"

- gdybyś jednak chciał mnie nadal nauczać pisania limeryków, to wiedz, że - (przynajmniej tutaj) - trafiłeś pod najgorszy z możliwych adresów :)))

- a poza tym pierdolnąłeś się w akcentach w tym twoim ostatnim wersie, aż uszy bolą ... chociaż mnie nie bolą uszy, tylko dziąsła, bo ja nigdy, ale to nigdy nie czytam na głos ...

- wyszło Ci: "i bolĄ ich spuchnięte kutasy" - to błąd jak u przedszkolaka :)))

- ja pierdziu ... ale się czuję przywołany do porządku i przeszkolony ...

- lepiej spójrz na tytuł, zamiast się wymądrzać - BJK :)))

Limeryk jednak ma układ aabba wiec brzmieć powinien tak :

W gminie raban, bo we wsi Pietrasy
nie ma kobiet, a chłopy - smutasy
wciąż się żalą - niebogi,...
że do miasta szmat drogi,
i bolą ich spuchnięte kutasy.

Mimo wszyatko, bo koncept zgrabny, brak mi tu Twojego pazura. Pozdrawiam ;)

"... Moja kultura nie jest kulturą mojego podmiotu ..."

- to fakt ... przypomina raczej kulturę pomiotu, względnie wymiotu :)))

Ale ja tego nie wypociłam, Paziu, czyżby mechanizm obronny przemieszczenia....
Moja kultura nie jest kulturą mojego podmiotu l.:) Ale to prawda: istnieją między nami znaczne różnice kulturowe.
Dzięki za rady:)

...czasami mnie coś bierze __od samych pazurów ;))