Portal Poemax jest prowadzony we współpracy ze stowarzyszeniem Salon Literacki

Po trzech tygodniach pisania pracy licencjackiej doszły jednak mniej przyjemne sprawy. Otóż przez małe dziurki, które licznie wysypały na ścianach w łazience Miecia, ktoś zaczął mnie śledzić. Gdy wchodziłam do tramwaju, albo autobusu zdawało mi się, że znajdujący się tam ludzie trzymają bomby w teczkach albo w torbach, że zaraz będzie wielkie buuum! Doszły też urojenia gwałtu - okropne męczarnie, głosy, trzaski... Poza tym od momentu wypadku mamy, schudłam dziesięć kilo i teraz wyglądem przypominałam już modelki z kolorowych pism. 
Wokół byli agenci. Dobrzy – głównie muzycy pilnowali mojej „pracy”, przecież miałam ważną misję do przekazania, chciałam pokazać ludziom, jak bardzo Bóg ich kocha. Ale też byli źli agenci – ci stanowili zagrożenie, przeważnie trzymali bomby w torbach i wywoływali we mnie okrutny lęk. 
- Musimy zrobić weki – mówiłam do przyjaciela. – Oni są wszędzie, nie będziemy mogli wychodzić, w windzie też siedzą. Słyszysz? Przyjechała, tam czai się agent, to jest jeden z nich. Nie pozwolą nam wyjść. 
- Agnieszka, idź do lekarza – odpowiadał. 

Po pięciu tygodniach, moja praca była gotowa. Prawie pięćset stron zapisanych na dyskietce. Wszystko co siedziało w mojej głowie, zostało przelane na papier. Tego dnia, gdy skończyłam pisanie, do Miecia przyszedł Adaś z dołu i otworzył szeroko oczy. 
Ale kwiatki! – zawołał z uśmiechem. 
Na środku pokoju, na podłodze leżała spora sterta kapci i butów, które pozbierałam z całego mieszkania. Obok, leżała niemała ilość przeróżnych książek. Małe znicze wokół tego składowiska tworzyły świetlisty okrąg. Na samym środku kapci, leżała pusta, biała kartka z tytułem pracy licencjackiej i pieczęcią pani profesor, nieco dalej fotografia z całunem turyńskim i dyskietka. 
A co to jest? – zapytał Adaś. 
Moja praca licencjacka – odparłam z uśmiechem. 
Hm... – westchnął – Jaki tytuł? 
– „Udział rodziny w prowokowaniu zaburzeń psychicznych”. 
No... tak... To jeszcze dobrze by było zrobić zdjęcie. Kiedy obrona? – uśmiechnął się. 
Tego samego wieczoru w łazience, znowu ich widziałam i słyszałam: matkę, ojca, ciotki, wujka, siostrę. 
Ona nie nadaje się do życia”. 
Nie masz prawa żyć godnie!” 
No tylko dworek fortepian i książka, nic więcej”. 
Niedostosowana”. 
Przytyłaś! Znowu schudłaś!” 
Nie dostaniesz się dalej”. 
Nic nie potrafisz! Kasia już od dawna piecze ciasta!” 

Wzięłam pasek od spodni, zrobiłam pętlę, po czym weszłam na krzesło. Zobaczyłam przed sobą małą sześcioletnią dziewczynkę w białej sukience na ramiączka. Uśmiechała się do mnie ironicznie. 
Odejdź! – krzyknęłam. 
Była sobie Baba Jaga... – zaczęła nucić. 
Odejdź! 
Już miałam popchnąć krzesło, gdy drzwi do łazienki gwałtownie się otworzyły i ktoś objął moje nogi. 


Ilość odsłon: 983

Komentarze

czerwiec 24, 2018 07:58

dziękuję wszystkim za ślad pod tekstem:)
pozdrawiam

czerwiec 23, 2018 20:56

Bardzo dobre pisanie, jakiego dawno nie widziałem, a czytam... Klimat przypomina marzenia senne i same sny, dla mnie to atut. Słowem świetne, ale nie popadam w zachwyt, bo widziałem wiele. Są malutkie błędy z interpunkcją w zdaniach w cudzysłowach - co nie jest możliwe do poprawy (edycja), i nie zamazuje ogółu opowiadania. Fajne, udany tytuł. Statystyka - komentarz jest pozytywistyczny.

czerwiec 23, 2018 11:37

Twój tekst jest bardzo plastyczny i działa na wyobraźnię. Przebija również przez niego niczym nieskrępowana autentyczność - takie rzeczy bardzo sobie cenię. Przychylę się do jednej z wcześniejszych opinii, że jest to pisanie terapeutyczne, jednakże wychodzę z założenia, że każdy tekst jest na swój sposób terapią. Pisząc, uczymy się tego jak radzić sobie z naszymi trudnościami, jak wyrażać głęboko tajone potrzeby, unaoczniamy wolę akceptacji, przynależności i wspólnoty. To czy robimy to wprost czy za pomocą metafor nie jest w gruncie rzeczy najistotniejsze - najważniejsze jest to, abyśmy mówili o tym co w nas siedzi w sposób szczery

Pozdrawiam!

czerwiec 23, 2018 09:04

Jak na zakończenie dobre. Chociaż nie sądzę, żeby, oprócz pożywki dla sensacji. - To dla większości abstrakcja, czasem - powód do śmiechu.
Pozdrawiam.

Konto usunięte

2-42-4

czerwiec 23, 2018 08:26

W dobrym stylu oczywiście.

Konto usunięte

2-42-4

czerwiec 23, 2018 08:26

W ogóle nie mam.info, Plany mam na dobrą zabawę :)

czerwiec 23, 2018 08:22

masz słabe info, tam usunęłam:)

Konto usunięte

2-42-4

czerwiec 23, 2018 08:17

Do poczytania na liter.

Konto usunięte

2-42-4

czerwiec 23, 2018 08:17

Innego, w sensie na poemie.

Konto usunięte

2-42-4

czerwiec 23, 2018 08:16

Pisanie terapeutyczne, a odnoszę wrażenie, że innego tu nie ma, to raczej pisanie na blogu i to niekoniecznie polecanym :)--miłego.