ais
Krótka ballada o podłości
Kto raz spojrzał w jej oczy ten już nie mógł zaprzestać
Czarne dziury i nicość martwych gwiazd cały wszechświat
W zimnej izbie chowana w alkoholi oparach
Uczuć dobrych nie znała, gdy szukała po barach
Ojca, braci i wujków odwiedzała nierzadko
Smalec, grypsy nosiła oraz usta z pomadką
Niewiadome dźwigała w końcu to wyleciało
Było małe i śliskie i cichutko załkało
Wzięła w dłonie malutkie przytuliła z czułością
Krótki oddech ostatni był ostatnią miłością
Do torebki foliowej z uśmiechniętym owadem
Spakowała swych wujków, braci, ojca przykładem
Wyszła z domu jak stała nawet drzwi nie zamknęła
Poszła w las się przytulić do pobliskiego drzewa
Ludzie szepczą i syczą: to puszczalska gówniara
Zdjęła majtki na drodze za marnego talara
Podła z niej była suka i jak suka tu zdechła
Przywiązana do drzewa z tym spojrzeniem na przestrzał
Tylko szkoda dzieciaka, co mu życie zabrała
Mogłaby je wychować, ale je zmarnowała
Kto raz spojrzał w jej oczy ten już nie mógł zaprzestać
Czarne dziury i nicość martwych gwiazd cały wszechświat
Komentarze
umbra palona
maj 09, 2020 22:18
właściwie to reportaż interwencyjny.....a nie wiersz....Pozdrawiam :)