Bruno Schwarz
Wodnik
Chodzą
słuchy, że rzecznik magistratu jest wodnikiem. Zeszłego lata widziano go nad
stawem, jak siedział na pomoście i moczył sobie nogi. Nie byłoby w tym nic
dziwnego, gdyby wcześniej zdjął buty i skarpety. O niepodwiniętych nogawkach garniturowych
spodni już nawet nikt nie wspomniał.
Podobno
ktoś widział go na moście, jak próbował skoczyć do rwącej o tej porze roku
rzeki. W starym prochowcu narzuconym na piżamę wyglądał jak ktoś, kto zamierza wyskoczyć
po chleb albo po papierosy do sklepiku za rogiem i już nigdy nie wrócić. Potem
lał wodę o jakimś zawodzie miłosnym, zamiast konkretnie odpowiadać na pytania o
motywy.
Gdy
pękła rura i zalało całą piwnicę miejskiego szpitala, w którym mieścił się dzienny
oddział psychiatryczny, to nie kto inny, jak ów rzecznik z uśmiechem na ustach i
w pojedynkę wyratował wszystkich psychicznie i nerwowo chorych. A potem aż zzieleniał
ze złości, kiedy mu powiedziano, że to nie będzie miało wpływu na liczbę
odwiedzin.
Ludzie
powiadają, że on kiedyś wydawał się być zwyczajnym rzecznikiem, ale było to dawno
temu. Jeszcze zanim zaczął topić smutki w eterze albo w anodynce.
Chyba
jedynym człowiekiem, który nie wierzy w te wszystkie rewelacje jest jego dawna
miłość. Jak gdyby nigdy nic, przynosi mu orzechy, migdały i suszone śliwki.
Komentarze
Bruno Schwarz
listopad 23, 2021 11:47
O dzięki!
Konto usunięte
listopad 23, 2021 11:36
Można by poprawić "migały"