David przez fau
pajęczyny, kurz, mysie dziury
nareszcie pada, trzecia nad ranem
łąkę i las spowiły ludzkie sny
sarnia czujność przebiła się na drugą stronę
lisi
spryt – pierwszy krzyk drozda
szaro – to wszystko
tu obowiązuje siedemdziesiątka
ale można wolniej __wolno
cicho – zatrzymuję się za każdym razem
nad rzekami, które, nuta po nucie, mnie zadziwią
bo gdzie chcemy jeszcze
skoro mowa o budynkach, dzieciach, drzewach
ten dom na skraju nie tak stary
drewniane schody wprost do nieba?
tak pachnie tylko wiek dziewiętnasty
młody, chyży ...boso przez trawy i podwórze do sieni
już ze starczą ręką na poręczy
aż strych połączy to w jedną całość
czasem za późno
ale wystarczy na uderzenie w kilka klawiszy
parę cięć na pięciolinii
przecież oswoimy się __na to zawsze jest czas
przecież przed kolejnym zmrokiem wrócę
przecież klucze zostawiam jak zwykle na komodzie
przeczytaj w mailu ostatni wers
przyrzekam, że nigdy nie umrę
30. właśnie 2022
Komentarze
Mithril
lipiec 01, 2022 07:37
...naprawdę?
- przy takim tekście tytularny prymitywizm asteryskowy?
...nie chce mi się wierzyć, że pisanie powyższego tak Ciebie wyczerpało, że w tytule poleciałeś argumentem grafomanii; "Bo wielcy też tak robyly".
kurwa
x l a x
czerwiec 30, 2022 20:05
Pierwszy wers bym przerobił, bo wychodzi, że trzecia pada nad ranem (chyba, że chodzi o trzecią flaszkę ;-) duuuuzo poezji w poezji, może za dużo, ale ogólnie to robi wrażenie ten tragizm, ta nostalgia. Popraw se te pauzy ;-))