Milo w likwidacji
kasza mantra a perturbacje
jestem tu i ówdzie zwodniczym haustem powietrza
z dala od dłoni żegnającej mnie dziewczyny
jej się upiekło mnie tylko czyny wytłumaczą
zatem ani słowa
tu jestem spod znaku wodnika
woda miewa oddech bagienny i śliski
na czarno białej fotografii wskazujesz mnie palcem
ani śladu zmarszczek
jestem teraz tam znakiem wodnym w tle
z lewej na prawą przesuwają się żałobnicy
nie pomoże nawet funkcja przewijania
jestem poza zasięgiem twojego wzroku
oddychasz głęboko w obszarze smutku
pozostało wcisnąć ikonkę
podaj dalej
Ilość odsłon: 2999
Komentarze
Lena Pelowska
czerwiec 22, 2017 12:47
może chodziło o poturbacje, w sensie, że peel życiowo poturbowany? ;)
Milo w likwidacji
czerwiec 22, 2017 12:43
hello?!
od śmigła? dokonaj rozbioru i sama odkryjesz, jak się ma do wiersza i do życia:
kasza manna
mantra
perturbacje
Lena Pelowska
czerwiec 22, 2017 12:04
tytuł od śmigła, ale wiersz super. krótki, konkretny, trochę z humorem i dystansem. ;)
podaj dalej.
Milo w likwidacji
czerwiec 11, 2017 00:51
nie wszystek umrę
aidegaart
czerwiec 11, 2017 00:09
świetny wiersz - trafia do mnie w 100%
pozdrawiam
Konto usunięte
czerwiec 11, 2017 00:08
Dzięki Mithril, mam punkt odniesienia, sprawdzę
Konto usunięte
czerwiec 11, 2017 00:01
Znowu perturbacje, ale nie te z teorii perturbacji, tylko
nasze swojskie perturbacje życiowe. I za to dzięki.
Pozdrawiam.
Mithril
czerwiec 10, 2017 22:48
...i wtedy też można było do woli czytać wrzucane od niechcenia cienie Jakobe Mansztajna
https://www.poema.art.pl/publikacja/127551-lete
Mithril
czerwiec 10, 2017 22:34
Wyniosłeś ewokacyjny obraz do rangi semantycznych kuluarów, gdzie wystarczy chwilę się zatrzymać, aby dostrzec pokazywany „palcem” autora, treściowy rys minionego w świeżej odsłonie. Clou całego zdarzenia zachodzi w niewinności czasu lub jego zgubie, bo;
„na czarno białej fotografii wskazujesz mnie palcem
ani śladu zmarszczek”
i czego tutay chcieć więcej(?) do tekstu się wraca… właściwie wraca się do wiersza odnajdując siebie w znaczeniu dosłownym, w znaczeniu empirycznego odniesienia, a właściwie tożsamości zawartej w czterech strofach.
Pamiętam, jak 10 lat temu na poemie uczyłem się ciebie „czytać” – dochodziło też do krnąbrnych słów lub wymiany „ideałów” w znaczeniu formy, retuszu, czy ekspresji słowa niesionych emocji
I, choć zdarza się, że (i to jest oczywiste) nie wszystko zawsze i wszędzie się podoba, to jednak przeczytać twój punkt widzenia przeważnie sprawia satysfakcję z dychotomicznego doświadczenia; czytelnik (się ja znaczy) i obraz z wirtualnego przeniesienia (autora)
Możemy się wykluczać, ale łączy w tym sens odbioru i kreowania interpretacji, która może być (i chyba ma prawo) chybiona ;-)
Konto usunięte
czerwiec 10, 2017 15:51
Nie no, może tak wielopoziomowej metafory użyłeś że nie ogarniam, stąd moje pytanie