x l a x
Zawód: poeta/poetka (*potrzebne skreślić)
To nie jest tak, że powiesz sobie „jestem poetą” i stajesz się nim niejako ‘z automatu’. W celu uzyskania statusu prawdziwego poety należy zadbać o to, by uzyskać… niezadbaną cerę – chodzi o wyzwania typu: bladość, suchość, pomarszczenie. Najlepiej, jakby się jeszcze przypałętała jakaś gruźlica, to cierpienie dodałoby szlachetności. W ogólnym mniemaniu radość nie licuje z twarzą poety. Powinien być smutny i dawać temu wyraz przy byle okazji. Prawdziwemu poecie, gdy nie jest smutny, to nie jest do śmiechu – czuje się nieszczęśliwy i szuka powodu do radości czyli smutku w nadużywaniu napojów wyskokowych.
Prawdziwy poeta nie może stronić od alkoholu, spożywanego w ilościach hurtowych, we własnym lub obcym towarzystwie. Gdy na imprezie poetyckiej zapada w alkoholowy letarg (być może twórczy), jedyna rzecz mogąca przywrócić go środowisku to słowa „Wiesiek, pijesz czy śpisz?!”.
Atrybutem stroju prawdziwego poety jest szalik. Ale to nie może być ‘nie wiadomo jaki tam szalik’ – to musi być szalik niepowtarzalny. Najlepiej, gdyby to nie był szalik od początku z definicji, a coś, na co wcześniej wołali na przykład ‘rękaw’ lub ‘nogawka’. Ten szalik towarzyszy strojowi jesiennemu, jak i plażowemu.
Gdy już czytelniku/słuchaczu [niepotrzebne skreślić] spełnisz warunki na prawdziwego poetę, to sami ludzie tak cię nazwą i wytkną palcami. Dobrze mieć wtedy na podorędziu zgrabną wierszowaną ripostę – niech wiedzą, chamy zbuntowane, że poeta, kurwa, to też człowiek. Bo prawdziwy poeta jest jak szewc, robiący klasyczne buty ze skóry na zamówienie, które sprawiają, że klient lekko wkładając w nie stopę, wypowiada magiczne „O, poeeezja!”.
Temat nie zostałby wyczerpany i autora można by posądzić, słusznie zresztą, o bycie męską szowinistyczną świnią, gdyby nie wspomniał coś o… kobiecie.
Jest coś takiego, jak poetka? Obawiam się, że na to pytanie nie odpowiedziałby nawet porucznik Columbo. Zapytany wujek Google odpowiedział 486000 razy, z tego trzeci wynik kwerendy to „morderczyni z Rakowisk”, i bądź tu mądry, i pisz wiersze. ‘Prawdziwa poetka’ – takie coś nie istnieje, nazwijmy ją więc umownie ‘kobietą piszącą’.
Można nadziać się na kobietę piszącą, przemierzając odległości z naruszeniem przepisów o ruchu drogowym – taka kobieta pisze coś, pisze, a potem okazuje się, że to kartka z bloczka mandatowego. Dla przykładu kobieta domowa, zwana często niesłusznie ‘kurą’, skrobie coś pazurem i skrobie, by się później okazało, że to lista zakupów (bo na wieczór przychodzą Malinowscy z dziećmi). Lub taka przy okienku ZUSu – czekasz, bo przecież pisze, bo zajęta dytyrambem lub sonetem. I może się okazać, że gdybyś tak pochylił się bliżej, to zobaczysz, że wypełnia krzyżówkę.
Z natury rzeczy, genetycznie i prozaicznie, kobieta nie ma czasu na pierdoły typu wiersze, gdyż jej życie układa się w konsekwentny i powtarzalny ciąg: kuchnia, serial, dzieci, serial, pralka, serial, mąż. Gdzie tu w tym wszystkim czas na twórczość literacką, czy nawet tylko na miniaturę o przypalonym garnku lub nowych zasłonach.
Czy taką kobietę piszącą można wyłowić z tłumu identycznych istot? Owszem. Mamy do wyboru kobietę: samotną, pozornie samotną (ma chwilowo wszystko w dupie), zarobioną po uszy i typ „profesor Pawłowicz”. Jeżeli nie odróżnia ona szminki od błyszczyku, ‘końskiego ogona’ od ogona końskiego i posiada fryzurę obarczoną kilogramem łupieżu, to może to być ta ostatnia wersja.
Czemu by nie zastosować czegoś, jak test na ‘prawdziwą księżniczkę’ – bierzemy ziarnko grochu i wkładamy w pościel. Prawdopodobnie jednak znajdzie groszek przy ścieleniu wyrka, który przełamie monotonię najbliższej zupy w myśl zasady „w mojej kuchni nic się nie marnuje”. A gdy już przygotuje drugie danie – kartofle i schabowy z kapustą zasmażaną, jej facet z pewnością zawoła „O, poeeezja!”. I to jest właśnie poetka.
Komentarze
grzybowa
kwiecień 20, 2018 23:02
coś tak podejrzewałam, że nie jestem kobietą ;)
szkoda, że się na prozie zupełnie nie znam
ale czytało się lekko :)
Leszek.J
listopad 23, 2017 20:33
Dobry bo przerysowany a ściślej przenicowany czyli odwrócony na lewą stronę. A więc mamy drugą stronę medalu którą tu widzimy.
Pozdrawiam Autora
Pijany Zryw
listopad 23, 2017 12:44
Kurczę, też nie mam szalika.
Tekst jak najbardziej na tak :)
Lena Pelowska
listopad 23, 2017 06:30
Prowokacyjnie, ale jakże trafnie. Tylko czytelnik, który nie ma kompleksów, przejdzie nad tym tekstem z uśmiechem. :) resztę może irytować.
Konto usunięte
listopad 23, 2017 05:35
A, nie, Sasza nie prowadzi warsztatów :)
Welles horse eats eggs
listopad 22, 2017 23:52
---> Sasza ----> me gusta ---> :)
x l a x
listopad 22, 2017 23:44
https://www.goethe.de/ins/pl/pl/kul/dos/lyr/jac/erz/20602201.html
;-)
Konto usunięte
listopad 22, 2017 23:39
Nie mam ślinotoku, wiele mi się podoba,
Dobranoc:) albo inaczej, staram się nie śmieć
Konto usunięte
listopad 22, 2017 23:38
noooo, nawet bardzo, zastanawiam się czy oby jest autorstwa Marka, takie to lekko, zgrabnie i z poczuciem humoru napisane
Welles horse eats eggs
listopad 22, 2017 23:37
Sasza, czy Tobie w ogóle cokolwiek się podoba? Czy z założenia jesteś na NIE?
A może cierpisz na anhedonię... ;)))