Marcin Legenza
Nisza
Czy to tak jest?
Wam mało?
Moja doba zmienia się w lata,
W kilka lat, nawet w dekadę.
Plamy, sugestie, kryptonimy...
Wiersze lekcją.
Nie są towarem jak chusteczki higieniczne.
Niedorozumienie.
Tu jest popiół, a stół jest brudny,
Na nim chińska popielniczka w kurzu i pyle.
Wszędzie kurz, na komputerze też.
Może być to zawsze jakaś wolność,
Jak jedzenia chleba z kremem czekoladowym.
Ale chleb musi być świeży, i z dobrej piekarni,
Nie inaczej bo cóż to jest za wolność,
Kiedy jest czerstwy i leży w kurzu?
Kiedyś byłbym zdolny to wszystko
Pościerać, i odkurzyć podłogę i dywan,
Jednak w tej hegemoni pisze się lepiej,
Jakby ten mały mieszkalny świat
Postarzał się razem ze mną przez szmat lat.
Przede mną cała mała apetyczna pizza dla mnie,
W południe, kiedy jest intensywna aura,
A bezprawie jest mniejsze niż później.
Zastanawiam się ile jest tych światów nienazwanych?
Nieimienne zwierzęta bez ani jednego logos -
To w grece słowo, pierwsze i pierwotne,
Pomimo tego ciężko się tym przejąć, nawet tu...
W jednym mieście, gdzie jest nas dużo
I duża większość z nas jest właśnie anonimowa.
Kto miałby się przejąć jakimiś zwierzętami?
Ćwiczę technikę wiersza dotykając plastiku,
Jest śliski i twardy, niebieski, a to tylko długopis -
Już o tym wybrańcu z księgarni pisałem.
Może robię z nim to co ongiś polski poeta?
Bo tak mnie tchnęło jego głębią
Po czytaniach jego wierszy w jego tomach.
(Uświadomiłem to sobie migiem w pamięci.)
Wiersze pisane w tajemnicy są niszą.
To jak eksperymentowanie na sobie samym.
Już stoję inaczej niż kiedyś, więcej wyolbrzymiam.
W każdym z nas jest zapisana agresja.
Budzę się kiedy jej nie ma w nikim.
Nie biorę wszystkiego jak niektórzy yuppie.
Idę, przechodzę się z ostrzem jak z tulipanem,
Jest skierowane do dołu, skrycie
Je niosę, może przez to że wiem czym ono to jest.
Co następuje to lege artis, i wcale nie w koło.
Zwykle spoglądam na ludzki chód,
W ony sposób poznaję to co komuś jest, czy będzie.
Nikt z nas nie ma zamiaru być czyjś,
Tylko każdym ze swoich wyrazów,
Więc jest tu ta nisza, a moje enjoy like sun.
O innych gwiazdach nie wiem, nawet o tych
Najbliżej teleskopów. Kto ci o tym powie? Mi tego
Nie mówiono, chociaż są tak bardzo blisko.
A znając plus minus każdy ewolucyjny twór,
Wiadomym jest, że mamy dwudziesty pierwszy wiek
I że będą następne - dwudziesty drugi,
Dwudziesty trzeci, et cetera - skąd niewiedza?
Nie ma tu żadnej kontrowersji, tak jest.
Inteligentnie mówiąc, dla nas tak jest
(Dla entuzjastów - dawno nie widziane słowo).
Ilość stwarza możliwość arystotelesowskiej jakości,
A ta ewolucja jest jedynie mutacją genów,
Uwarunkowaną na tej zmieniającej się planecie.
Jeden, jestem jeden, jestem jedynym
Który to rozumie w okolicy, w której nie rozmawiało się
O tym wcale, ani nie myślało się o tym wcześniej
Co niby jest teraz takim nie do pojęcia.
Komentarze
janusze
czerwiec 29, 2018 22:54
myślimy..
podoba się styl. to trochę dotykanie poety, kiedy się czyta. brak tutaj pustych słów.
"Wiersze pisane w tajemnicy są niszą.
To jak eksperymentwanie na sobie samym.
Już stoję inaczej niż kiedyś, więcej wyolbrzymiam"
wybrałabym sporo cytatów, które spadają tam gdzie powinny. w punkt.
"Ilość stwarza możliwość arystotelesowskiej
Jakości, a ta ewolucja jest jedynie mutacją,
Uwarunkowaną na tej zmieniającej się planecie."
czytając wiem dużo.. opowiadasz trochę, tak jak Frank Herbert - filozofia słów polega na spokojnym ich układaniu. całość układa się w moich myślach, jako dziennikarski zapis wrażliwości, z jaką każdego dnia zmaga się poeta. nie mam w sobie innych porównań.
dziękuję..