Janusz.W
Wiwisekcja
kawa i leniwy dym
na niebie pęcznieją myśli
brzask oszołomił gęsi sznur
we wstecznym lusterku znikają kolejne blokowiska
1238 km rozsypany obraz
los ciągnie tam gdzie w parku zamilkł wiatr
powieki coraz bardziej walczą z grawitacją
w rozpalonych słońcem drzewach świadomość traci rachubę
zakurzona twarz w ustach kawałki szkła
kończyny nie powracają do pierwotnego stanu
krew nie wsiąka pod stopami
pod kołami odklejone spojrzenia lalek Barbie
but szukający pary biel w oddali
klatka po klatce animacji zapis
sceneria która utkwiła i nie pozwala odejść
jesteś tutaj choć trochę przy tobie zmarzłem
obojętność w oczach wypaliła się
za tymi drzwiami nie ma już mnie
Ilość odsłon: 2652
Komentarze
Leszek.J
wrzesień 28, 2018 21:38
Chciałoby się powiedzieć: za dużo takich zdarzeń, sen i przemęczenie to wróg kierowcy, często śmiertelny.
Dobry wiersz, choć początkowo myślałem że chodzi o lot
Pozdrawiam