x l a x
pracownia o zapachu piekła
twarzą w twarz z aniołem
dodaje świętości
dłoni z pędzelkiem
gont nasiąka cierpliwością ukrzyżowania
gdy tak perłowe usta
szepczą modlitwę składu barwnika
zdziwiony Rublow zagląda przez ramię
przecież kobiety są od rodzenia
Lipiec 2011 – sanocka pracownia ikon
Karol Samsel (recenzent). Drogi Xlax, doskonały wiersz, jeśli tylko zostanie ograniczony do drugiej połowy, tzn. do ostatnich czterech wersów. W pierwszych czterech pokutuje niestety nawyk początkujących poetów - tzn. trywialna ekspozycja. O co mi chodzi? Jest w nas b. silne przyzwyczajenie, które wynieśliśmy - każdy ze swojego środowiska, warsztatów, doświadczeń prywatnych etc. Otóż, piszemy na temat. A jeśli na temat, to należy – w pierwszych wersach - dokonać jego ekspozycji. OTÓŻ NIE, ABSOLUTNIE! Oczywiście nie przekreślam tu liryki opisowej jako takiej, ale odrzucam jej najbanalniejszą odsłonę - proste, naiwne wręcz przedstawienie sytuacji w pierwszych wersach za pomocą zdań podmiotowo-orzeczeniowych: "twarzą w twarz dodaje; gont nasiąka cierpliwością. Nie możemy być, Xlax, przestraszonymi gośćmi wewnątrz świata przedstawionego, który stwarzamy dla czytelnika. Jesteśmy jego kreatorami, nie potulnymi skryptywistami, którzy "spisują" obraz po obrazie obserwowany horyzont. Więcej monologu, repliki, swady! Ta opisowość bardzo źle wpłynęła na Twój wiersz - właśnie dlatego, że ostatnie dwa dystychy okazały się kongenialne. Wskutek tego ujawniła się bolesna przepaść - w pierwszych wersach autor był więźniem własnej koncepcji, odzwierciedlającym ją z nabożną dokładnością - w ostatnich okazał się wirtuozem... Pozdrawiam serdecznie.
Komentarze
Konto usunięte
kwiecień 19, 2019 21:19
Czy ten wiersz poprawiałeś po krytyce Karola Samsela?