Janusz.W
status quo stolicy
pracując w pobliskim wieżowcu na dwudziestym ósmym piętrze
nie wpisywałem numerów telefonów szczurzych twarzy
wciskając zero w windzie nie odczuwałem chłodu spadając w dół
ona w Zarze z identyfikatorem jak psia obroża
idąc bulwarem nigdy nie zachodzącego słońca konsumpcji
fritz cola pod językiem była jak gorzki smak kłamstwa
kolacja wspólna miraż wyboru
frytki z hamburgerem czy hamburger z frytkami
dojrzałość emocjonalna drapanie paznokciami po wierzchniej części dłoni
galerie handlowe z wyprzedażą letniego powietrza
Latte na ustach przechodniów wyglądało jak spienione rumaki na Służewcu
latarnie rozbite cienie kładły się nieregularnie
formując jądra ciemności w panującym półmroku
w parkach niewyspane oczy gęstnieją
jak łuna która nad ranem nie zniknie
podziemia Dworca centralnego krążące twarze w podeszłym wieku
każdy z nich nadaje się do wynajęcia choćby na dobę przed śmiercią
namiastka rodziny dwa eksponaty i rekwizyty
uczucia upchane w jednym pomieszczeniu
powrót niedzieli gdy jeszcze gołębie z parapetów nie odleciały
Ilość odsłon: 4604
Komentarze
Konto usunięte
lipiec 18, 2019 09:20
łuna który nad ranem - tu jest błąd.
Poza tym trafił do mnie, podoba się txt