Portal Poemax jest prowadzony we współpracy ze stowarzyszeniem Salon Literacki

porozmawiajmy o śmierci

wiem źle wybrałam obiekt masz wystarczająco obciążony garb

z którym wspinasz się coraz wyżej z nadzieją na lepsze widoki

 

ja schodzę

nasyciłam oczy szczytu nie zdobędę zadowoliły

półśrodki na nich też można się oprzeć kiedy braknie tchu i nogi

obce było mi uczucie zazdrości i to chyba jedyna moja zaleta

 

śmiejesz się

powiadasz że ściany za mną zatęsknią nasyceniem głosu i echem

uczucia targanego ciałem i tak już potarganym

potrzebuję recepty przeciw litości otoczenia

 

oderwij guzik

tyle dostałam od życia

tobie przyniesie szczęście                                                                                     
Ilość odsłon: 2436

Komentarze

październik 31, 2019 09:54

Cóż, taka pora, taki czas aby zastanowić się nad życiem.
Fragment:
"ja schodzę

nasyciłam oczy szczytu nie zdobędę zadowoliły

półśrodki na nich też można się oprzeć kiedy braknie tchu i nogi

obce było mi uczucie zazdrości i to chyba jedyna moja zaleta"
Nie wiem czy zwróciłaś uwagę, na przerzutnie. "nogi obce" jest jednocześnie określeniem do "obce było uczucie zazdrości". Tak więc "nogi" musza być :)

Serdeczności Tobie posyłam :)

Konto usunięte

2-42-42-4

październik 30, 2019 23:55

Bardzo smutny wiersz. Peelka schodzi bo nasyciła oczy, warto próbować do końca. Słowo nogi, moim zdaniem zbędne. Podoba mi się puenta. Pozdrawiam.