Nuria Nowak
Śmieję się choć niektórzy chcieliby bym płakała
porozmawiajmy
o śmierci
wiem
źle wybrałam obiekt masz wystarczająco obciążony garb
z
którym wspinasz się coraz wyżej z nadzieją na lepsze widoki
ja
schodzę
nasyciłam
oczy szczytu nie zdobędę zadowoliły
półśrodki
na nich też można się oprzeć kiedy braknie tchu i nogi
obce
było mi uczucie zazdrości i to chyba jedyna moja zaleta
śmiejesz
się
powiadasz
że ściany za mną zatęsknią nasyceniem głosu i echem
uczucia
targanego ciałem i tak już potarganym
potrzebuję
recepty przeciw litości otoczenia
oderwij
guzik
tyle
dostałam od życia
Ilość odsłon: 2832
Komentarze
Nuria Nowak
październik 31, 2019 09:54
Cóż, taka pora, taki czas aby zastanowić się nad życiem.
Fragment:
"ja schodzę
nasyciłam oczy szczytu nie zdobędę zadowoliły
półśrodki na nich też można się oprzeć kiedy braknie tchu i nogi
obce było mi uczucie zazdrości i to chyba jedyna moja zaleta"
Nie wiem czy zwróciłaś uwagę, na przerzutnie. "nogi obce" jest jednocześnie określeniem do "obce było uczucie zazdrości". Tak więc "nogi" musza być :)
Serdeczności Tobie posyłam :)
Konto usunięte
październik 30, 2019 23:55
Bardzo smutny wiersz. Peelka schodzi bo nasyciła oczy, warto próbować do końca. Słowo nogi, moim zdaniem zbędne. Podoba mi się puenta. Pozdrawiam.