tetu
prawie mi się udało
napisać wiersz, to jak odpalić petardę,
obnażyć blizny; zewnętrzne i wewnętrzne
cięcia powodują, że świat podchodzi do gardła,
rzygasz i ciągle ci mało. w okolicach ust
skruszone srebro - matowieje kiedy milczenie
dochodzi do głosu. pomiędzy już i jeszcze
jesteś metaforą - drżysz, z obawy o stan okaleczeń
wgryzania się w słowo, a słowo jest chlebem;
pozostawia niedosyt, więc drążysz w nim dziurę.
sens łaknienia nie przynosi ulgi i brniesz
w kolejne frazy, coraz częściej gubiąc rytm
odklejasz się od siebie.
napisać wiersz, to jakby strzelić sobie w kolano,
albo stopę, może jedno i drugie - nieważne
w obu przypadkach prawie mi się udało.
Ilość odsłon: 2215
Komentarze
x l a x
styczeń 24, 2020 15:26
Dość nowatorskie podejście do pisania; podoba mi się, że konsekwentnie prowadzisz myśl. Wisienka na torcie to "milczenie dochodzi do głosu" - genialny paradoks. Pozdrawiam