Portal Poemax jest prowadzony we współpracy ze stowarzyszeniem Salon Literacki

luty 01, 2023 15:09

...poczytałem __przeczytałem ...po parę razy, z uwagą godną snajpera, bo...
...bo intryguje, ponieważ zachwyca albo drażni _przynajmniej nie pozostawia w spokoju; szczególnie gdy czytałem „Eschaton”. bo cóż my tam mamy – a-no, koniec, armagedon, albo przełom – może tylko koniec pewnego świata, ot coś jak zagłada dinozaurów..... (ale nic nie dziwi – Autor bowiem karmi nas już od dawna ...no nie – nie pesymizmem, pesymistą to on nie jest, ale nie-optymizmem (!)) ale__ mnie zaintrygowało coś innego: pierwsza osoba liczby pojedynczej, którą się Autor w tym wierszu posługuje ::::: MY
...wiem, nie należy mylić peela z autorem, ale ja chciałbym odpowiedzieć sobie na pytanie: dlaczego „...my”? zacznę jednak od początku__

Wiersz omawia sytuację, w której społeczeństwo (przynajmniej to „z-chrystianizowane”) oczekuje (i doczekuje się) eschatonu --- i Autor kpi, i to ostro, z tych wszystkich, którzy czekają właśnie w tym momencie na „miłość”, jakieś miłosierdzie, na zbawienie__ ale – ale ...w tym miejscu Autor wyraźnie mówi:

„(...) za tłem tli się cyrk całkiem szalony,
wije i parska żarem, oczekując słowa,
które nam zmarszczy brew w niemym zdziwieniu (...)”

...i dalej

„(...) więc gwóźdź rdzewieje, tuli się do ręki.
jeśli najczulej przebije nadgarstek,
to znak, że wzięliśmy szaleństwo za miłość
i w tym złudzeniu już pozostaniemy.”

Szczególnie te ostatnie „wzięliśmy” i „pozostaniemy” są dobitne. A przecież znamy Autora – nie jest obłudny – nie włożyłby tych słów w usta jakiegoś anonimowego peela, który wypowiada się i za siebie, i innych. Autor jest na tyle szczery, że mógłby bez zmrużenia oka powiedzieć prawdę prosto z mostu: „wzięliście” i „pozostaliście”____ale nie, on wstawił wyraźne „...my”

I w tym „...my” odczytuję drobną odautorską cząstkę nie-ateisty, która w nim tkwi i przemawia do każdego, zwykłego człowieka, bez względów na jego konfesję albo wiarę czy nie-wiarę, że przecież MY też boimy się tego eschatonu, łudzimy się dziwną, religijną nadzieją, że za tą „kraksą, bez szans na powrót” coś jest, jakieś zbawienie, może małe miłosierdzie, może jakieś „c.d. nastąpi”...ale peel i w pewnej mierze Autor-nie-optymista w ostatnich dwóch strofach (szczery aż do bólu) rozwiewa nasze (i może swoje własne) złudzenia...
_____CZYż NIE?!

PS __przepraszam z góry za nadużywanie spójnika ‘ale’
...ale inaczej nie potrafię

_________________________

ESCHATON

to martwa ryba – gwóźdź wbijany w trumnę rzeki
i smród, jak całun unoszony wiatrem ponad twarz wdowy,
przy rybie kaleki, kupcy, kłamcy, złodzieje czekający zbawcy,
który miał nadejść, gdzieś w granicach wtorku,
z jasnym, czystym przesłaniem: strzeżcie się niosących
sieci, oni z was ulepią szklistowonne golemy
na obraz i podobieństwo tego, co się buja
w lepkich od potu skończonych przestworzach,
a tam już tylko dzwon i wielka kraksa
bez szans na odwrót.

to żywe srebro – cierń wyjęty ze stopy żebraka
i kłamstwo, niby lufa przystawiona do głowy dziecka,
w relacji na żywo z cienkiej linii frontu
– w tle martwe koty zwisające z drzew
wiadomości dobrego, lepszego i wypasionej łaski,
a za tłem tli się cyrk całkiem szalony,
wije i parska żarem, oczekując słowa,
które nam zmarszczy brew w niemym zdziwieniu,
a potem tylko dzwon i wielka kraksa,
bez szans na odwrót.

to odwrót – druga strona do przenicowania,
więc gwóźdź rdzewieje, tuli się do ręki.
jeśli najczulej przebije nadgarstek,
to znak, że wzięliśmy szaleństwo za miłość
i w tym złudzeniu już pozostaniemy.


PS
https://opt-art.net/helikopter/2-2023/pawel-podlipniak-szesc-wierszy/


  • luty 01, 2023 18:45

    Wiersze warte polecenia... i przemyślenia.