Ludwik Perney
Grymas
Ojciec jest chory już kilka lat – wystarczająco długo
- choroba stała się jego częścią. Kilka uśmiechów,
kilka spojrzeń, grymasów – w tym jeden nowy.
Wpadnę do ciebie w weekend, tato, wyślij adres.
Ojciec uśmiechnięty, świetnie spędziliśmy czas,
nowy dom schowany w lesie, mały, jednak
za każdym pomieszczeniem kryje się kolejne.
Kto będzie malował te wszystkie deski, tato?
Piliśmy herbatę, spojrzał mi w oczy i spytał,
czy na pewno nie dało się zrobić więcej,
w końcu jestem jego synem, on moim ojcem.
Robiłem co mogłem, tato, nie mam pewności.
Znów jest pogodny, pokaże mi budkę lęgową
dla nietoperzy. Telefon tu nie ma sygnału,
dzicz! śmieje się, da się coś z tym zrobić?
Nie, tato, nie da się, jesteś poza zasięgiem.
Ilość odsłon: 2764
Komentarze
MW
luty 19, 2020 13:11
Świetny wiersz. Poruszający.