Maciek Froński
Biała w śniegu
Kupa śniegu napadała,
Aż jest Biała wreszcie biała:
Kamienice wszystkie w śniegu,
W śniegu ratusz i – to szczegół –
Na kościele Opatrzności
Śnieg jak w siodle się umościł.
To czas śnieżek, to czas sanek,
Czap, rękawic i szalików,
Gdzieś pojawił się bałwanek
Ktoś do butów przypiął deski,
Dużo śmiechu, trochę krzyku,
Czerwień, zieleń i niebieski!
Gdy mróz ludziom oddech ścina,
Kotu z dachu rzednie mina –
Gdzieś chowają się nornice,
Zamarzają na kość śmieci,
Dobrze choć, że są piwnice…
Cóż, nie widzą tego dzieci.
Widzi za to starsza pani,
Która mieszka przy Głębokiej –
Z okna wszystko ma pod okiem:
Dzieci, dzieci… ich nie gani,
Kotu jednak daje mleka,
Kotu, który na to czeka.
Ilość odsłon: 808
Komentarze
wokka
luty 24, 2020 18:24
Wiersz tradycyjny ale jednocześnie świeży, zgrabny i z oryginalnymi rymami.
Konto usunięte
luty 24, 2020 17:01
Przyjemny : ) lubię twoje rymowanie.