RozaR
Poranek na bruku
podnoszę toksyczne powieki
wznoszę zgrzytając zębami
unoszę ciało
wczoraj zdeptane
ołowiane ruszam
ramiona
opóźniam chwile
choćby w szklance
herbaty
wychodząc staję na głowie
by rozpogodzić
ten mokry poranek
zakładam
ciężkie kajdany
które kiedyś tam
w bólach wykułem
więc idę dzwoniąc po bruku
jak upiór zgarbiony
cienki i mocno szary
Ilość odsłon: 1085
Komentarze
Nie znaleziono żadnych komentarzy.