Krzysztof Bencal
Ziemię, na której jest życie, wypełniam śniegiem...
Ziemię, na której jest życie, wypełniam śniegiem
albo
Niepełny bałwan
Mój przodek miał chyba coś wspólnego z Banderą.
Rzekę na rozszerzonym poziomie przepłynę
znanym staruszkom, krwawym i bolesnym stylem,
a dno będzie kłamało sobie w brzegi. Dziecko
lub Bóg kwestuje wśród zapałek gorejących,
które są dlań jak tubylcy w wieczność ubodzy,
bogaci w powtarzalność. Gdy kropelką kwasu
język U.K. przyklejano do mych pośladków,
w tramwaju, którym jechałem, puszysta w brylach,
wysiadając, o mało się nie przewróciła
i z zawiści, którą wzbudziła w niej przystojność
mojego wyglądu, rzekła: „Zabierz tę girę!”.
Do stołu podano łzy, robaki i znicze.
Szminką obrysowywać zewłoków nie wolno.
15 czerwca 2020
Ilość odsłon: 976
Komentarze
Krzysztof Bencal
czerwiec 22, 2020 20:33
Nie inaczej, Antku.
Konto usunięte
czerwiec 22, 2020 11:58
Dużo słów i zakrętów. Mnie taka konwencja nie nudzi, ale i nie rusza. Czasem człowiek musi, bo się wywróci na drugą stronę.
Krzysztof Bencal
czerwiec 21, 2020 18:49
Otóż to, Leszku.
Leszek.J
czerwiec 19, 2020 20:32
Nieźle nakręcone, śmiać się nie wypada, płakać nie wolno
Krzysztof Bencal
czerwiec 19, 2020 17:39
Otóż to, Mithrilu.
Mithril
czerwiec 19, 2020 17:08
...dżizas