Portal Poemax jest prowadzony we współpracy ze stowarzyszeniem Salon Literacki


rozmawiałem dziś ze śmiercią
uzbrojony w raki i czekan
cierpliwie wchodziłem na górę
po brzegi wypełniony wódką


powiedziała że jestem dla niej
że beze mnie by nie istniała
tylko trwała jak anioł wyryty
na granitowym postumencie


dzięki bogu żyje pełną piersią
oddycha swobodnie we śnie
gdy kruszę lód na jej skroni
szpikulcem z drewnianą rączką


uwielbiam patrzeć jak brzęczy
w szklance z rżniętego kryształu
glacjał po glacjale łyk za łykiem
roztapia się w mojej łepetynie

Ilość odsłon: 627

Komentarze

lipiec 17, 2020 22:03

...naleśnikowiec sobie a muzom = kocopolizm

lipiec 17, 2020 17:57

Do mojej łepetyny też dotarło, jest okey
Pozdrawiam

Konto usunięte

2-3

lipiec 17, 2020 16:56

Poza ostatnim wersem wchodzi gładko.

lipiec 17, 2020 15:40

A może Twój odbiornik jest niedostrojony do mojego przekazu?

Bierzesz taką opcję pod uwagę?

:))))

Padaka.

lipiec 17, 2020 15:32

Piszesz niezbornie, to i przekaz kuleje. Już sam tytuł sugeruje wódkę (dla niektórych to śmierć). Popracuj nad logiczną konsekwencją treści, a nie machaj rękami...

lipiec 17, 2020 10:46

Jesu, Mars, nie opisuję przedmiotu, tylko proces, glacjał po glacjale, łyk za łykiem.

Nie personifikuje wódki, tylko śmierć. Weź się ogarnij :)

I nie metaforyzuję, tylko wyobrażam sobie :)

Dobra, kończę, muszę zrobić fajki na weekend.

Baw się dobrze :)

lipiec 17, 2020 10:36

Źle użyłeś słowo glacjał «okres zlodowacenia obejmujący powstawanie i powiększanie się zasięgu lodowców». To pojęcie, a nie przedmiot, w dodatku brzęczący. Trzecia strofa przemetaforyzowana - bardzo niezręczna personifikacja wódki.