Stanisław Kwiatkowski
soplica
rozmawiałem dziś ze śmiercią
uzbrojony w raki i czekan
cierpliwie wchodziłem na górę
po brzegi wypełniony wódką
powiedziała że jestem dla niej
że beze mnie by nie istniała
tylko trwała jak anioł wyryty
na granitowym postumencie
dzięki bogu żyje pełną piersią
oddycha swobodnie we śnie
gdy kruszę lód na jej skroni
szpikulcem z drewnianą rączką
uwielbiam patrzeć jak brzęczy
w szklance z rżniętego kryształu
glacjał po glacjale łyk za łykiem
roztapia
się w mojej łepetynie
Ilość odsłon: 737
Komentarze
Mithril
lipiec 17, 2020 22:03
...naleśnikowiec sobie a muzom = kocopolizm
Leszek.J
lipiec 17, 2020 17:57
Do mojej łepetyny też dotarło, jest okey
Pozdrawiam
Konto usunięte
lipiec 17, 2020 16:56
Poza ostatnim wersem wchodzi gładko.
Stanisław Kwiatkowski
lipiec 17, 2020 15:40
A może Twój odbiornik jest niedostrojony do mojego przekazu?
Bierzesz taką opcję pod uwagę?
:))))
Padaka.
x l a x
lipiec 17, 2020 15:32
Piszesz niezbornie, to i przekaz kuleje. Już sam tytuł sugeruje wódkę (dla niektórych to śmierć). Popracuj nad logiczną konsekwencją treści, a nie machaj rękami...
Stanisław Kwiatkowski
lipiec 17, 2020 10:46
Jesu, Mars, nie opisuję przedmiotu, tylko proces, glacjał po glacjale, łyk za łykiem.
Nie personifikuje wódki, tylko śmierć. Weź się ogarnij :)
I nie metaforyzuję, tylko wyobrażam sobie :)
Dobra, kończę, muszę zrobić fajki na weekend.
Baw się dobrze :)
x l a x
lipiec 17, 2020 10:36
Źle użyłeś słowo glacjał «okres zlodowacenia obejmujący powstawanie i powiększanie się zasięgu lodowców». To pojęcie, a nie przedmiot, w dodatku brzęczący. Trzecia strofa przemetaforyzowana - bardzo niezręczna personifikacja wódki.