Portal Poemax jest prowadzony we współpracy ze stowarzyszeniem Salon Literacki

           Szutrowa droga wiła się wśród pól i łąk, jak węgorz wyrzucany z rybackiej sieci na drewniany pomost. Słońce wisiało nad horyzontem, odkrywając każdą ryskę na przedniej szybie auta, każdą rozplaszczoną na niej muszkę.

- Ludzie nie zasługują na to, żeby się dla nich wysilać - powiedział zerkając raz po raz na piękną kobietę, skuloną na fotelu pasażera. - Myślą schematycznie, nie wyłapują drobiazgów albo im one umykają, bo nie są uważni. Nie są w stanie odgadnąć ukrytych między wierszami intencji i mają sekwencyjny tok myślenia, w którym potrzebują linearnie połączonych ze sobą wątków, które metodycznie rozsupłują, żeby na końcu odkryć kto zabił. Gubią się przy byle dygresji. Wielowątkowość ich drażni i męczy. I wiesz co jest najgorsze?

- Strasznie mnie boli brzuch - poskarżyła się kobieta.

- Najgorsze jest w tym wszystkim to…

- Najgorsze jest to, że boli mnie brzuch! - przerwała mu, ale on zdawał się nic sobie z tego nie robić.

- Chcą, żeby ich autor w dupę całował tylko za to, że raczyli się pochylić nad jego dziełem! Że niby to oni są w całym tym procesie twórczym najważniejsi.

- Zatrzymaj się przy jakimś sklepie. Muszę kupić no-spę.

- I dlatego karmi się ich całym tym rzemieślniczym gównem, które ze sztuką nie ma nic wspólnego, ale które jest w miarę do ogarnięcia przez ich małe, próżne móżdżki. 

- I tym tłumaczysz swoją twórczą niemoc?! - zapytała poirytowana. - Bezproduktywne miesiące, gapienie się godzinami w okno? Auć! Boże, jak boli! Nie możesz pisać dla siebie albo przynajmniej dla pieniędzy?

- W apteczce mam apap, chcesz?

- W dupę sobie wsadź ten twój apap! Może ci to pomoże nadać mojemu cierpieniu jakiś sens...
Ilość odsłon: 818

Komentarze

lipiec 20, 2020 12:38

Dzięki!

lipiec 20, 2020 10:42

Bruno, tak dla porządku, wkleję komentarz, którego nie zdążyłem kiedyś zamieścić pod Twoim tekstem :)

Nie wiem gdzie miałbym to zrobić, więc robię tu :)

Wyciąłbym zdanie o Samborze (zawęża perspektywę) i dałbym inne zakończenie, aby przestrzeni było jeszcze więcej.

„Wiążąc marynarski kołnierz, w kółko mruczałem pod nosem; to jakaś herezja, herezja, herezja…
Po czym ponownie odezwałem się do matki:
– Mamo, idę na miasto. Sprawdzę, może ktoś go już widział?”

Właśnie tak dokonuje się zmiana. Jest niewidoczna. Nim się człowiek spostrzeże, a już się przewraca na drugi bok, w grobie.

lipiec 17, 2020 20:42

:)

lipiec 17, 2020 20:41

gdyby był w czopku...: )

a tak na poważnie,
dobrze się czyta.

Pozdrawiam

Konto usunięte

2-3

lipiec 17, 2020 19:11

Z cyklu: znacie, to pokochacie.
Samo życie i to na gorąco.

lipiec 17, 2020 18:13

Dzięki

lipiec 17, 2020 17:51

Ładnie i plastycznie opisane, oczami wyobraźni widzę tę scenę
Pozdrawiam

lipiec 17, 2020 17:34

Cześć :)

lipiec 17, 2020 15:35

Mały przewodnik, ale dużo w nim bananowego klimatu :)

Super :)

Umieram... zaraz wychodzę... do poniedziałku.

Cześć Bruno :)