Krzysztof Bencal
Przyśpiewki młodego ciecia (vol.12)
z cyklu Przyśpiewki młodego ciecia
XII
*** (Okazja, by poruchać...)
Okazja, by poruchać za darmo, przepadła bezpowrotnie.
Odwracam się garbem do lustra.
Odwracam się garbem przeszłości
(twarzą, której nie mogłem zmienić)
do lustra, bo inaczej byłbym się nigdzie nie zmieścił
(zwłaszcza w tym dworcowym WC).
Ciekawe, czy G.F. po kilku latach niewidzenia jest do rzeczy...
Parafraza cudzego wiersza zaczyna się od słów
„Nie wiem, jak było trzeba...”. Kobieta
wodzi palcem po rubieży między półdupkami
i w ten sposób traci twarz, którą kiedyś mogłaby pokazać.
Nie inaczej wchodzę do kościoła, jak i zeń wychodzę, wyklinany
niczym skuteczny windykator. „(...) Kobieta
osuwa się po moim członku. Końcówki jej włosów
są niby ślimacznice”, tak parafraza się kończy. Nie ma tragarzy,
którzy podnieśliby szyny – drągi lektyki –
a śmierć to monarcha przebrany za żebraka,
który chodzi po dworcach głównych PKP
w coraz to ludniejszych miastach.
Komentarze
Leszek.J
lipiec 19, 2020 21:33
Przemyślenia podane prosto z mostu, tu takie uchodzą
Krzysztof Bencal
lipiec 19, 2020 18:02
Dziękuję.
Joanna-d-m
lipiec 19, 2020 01:29
Chociaż...
nie uważam tego teksu za gniot
Dobranoc
Joanna-d-m
lipiec 19, 2020 00:38
To nie dla mnie,
ale byłam, przeczytałam
:(