imre
Hel
na skraju wydmy schną trawy
złamane pióra wetknięte za ucho
liście się kruszą w zamkniętej dłoni
do której nie ma dostępu wiatr
kamienie są gładkie stopy się kurczą
by objąć je całe stoję w bezruchu
fale się łączą w jasne warkocze
i milkną daleko daleko ode mnie
mam przed oczami wschód słońca
za sobą cień jak rzeka bez ujścia
rozlewa się w sosnowy gąszcz
dokąd pójdę ktoś mógłby zapytać
a ja nie wiem nie wiem
czy to już czas
budzenia swych dzieci
czy obudzić się sam
Ilość odsłon: 852
Komentarze
imre
lipiec 23, 2020 22:34
Dziękuję Panowie.
Szacun za Wasze indywidualne podejście.
Przemyślę o czym piszecie
Pozdrawiam
x l a x
lipiec 23, 2020 20:57
Wątek opisowy i liryczny mają się do siebie w stosunku 3:1. Szkoda, że nie 50/50 :-)
Leszek.J
lipiec 23, 2020 18:22
Dla mnie ten tekst działa na skojarzenia i budzi wyobraźnię, to znaczy że jest dobry.
Pozdrawiam
Mithril
lipiec 23, 2020 08:49
...tekst dalece przespójnikowany i nadczynnościowy ze zgrzytającą "logiką" wchodzącą w hasłowizm z elementami inwersji, jakby autor baaardzo chciał "ulirycznić" tekst, co do którego nie do końca jest przekonany.
- to ja, ale wiadomo że się nie znam zatem, to nic ważnego.