Portal Poemax jest prowadzony we współpracy ze stowarzyszeniem Salon Literacki

Wał nas prowadzi pomiędzy ścianami

cicho stojących drzew, spomiędzy patrzy,


śledzi nas wszystko co ma tutaj oczy

i uszy, a jest tego trochę, w chłodnym


cieniu się kryje, w jadowitym zielsku,

które swój język podmokły od wieków


trzyma dla nas za zębami jak w kleszczach,

których tu nie brak, i nam się nie zwierza -


- tu podejrzani jesteśmy o kradzież

jabłek z ogrodu. Pies uszami strzyże


i węszy czujnie bez smyczy, ja pleśnie

czuję i cienie. W powietrzu puch mięknie,


przesiąka światłem z rozety, która nam

bije do oczu, a pod nią, w dali, dwa


punkciki – jeden jaskrawo czerwony -

zeszły z rowerów i stoją. Od szosy


szum słyszę z prawej, od lewej mam wiedzę

o rzece. Poza tym cicho w katedrze,


w strzelistych ścianach - gdy nagle pociemniał

ociężały cień na skrzydłach i przerwał


w powietrzu jakby się rozmyślił drogi,

zawrócił żeby rybom być surowy -


(to, jak się później wyjaśniło, bielik,

taki żebym psa do smyczy przyczepił).

Ilość odsłon: 599

Komentarze

Nie znaleziono żadnych komentarzy.