Portal Poemax jest prowadzony we współpracy ze stowarzyszeniem Salon Literacki


Zdjęcia twoich bazgrołów z liceum są idealne. Wrzucaj więcej. Są w świetnej rozdzielczości. Biorę lupkę w Windowsie i je powiększam z każdej strony mam niezłe widoki. Wszystko widzę, nawet to, gdzie mocniej przyciskasz długopis do papieru. Podgląd obrazów i faksów systemu, jak cyganka z dłoni, odczytuje twoje emocje. Czasami kocham technologię. Jestem pod wielkim wrażeniem, gdy mój XP z mezozoiku, łączy się niemal natychmiast z twoim Androidem z antropocenu.

Niemal wszystko odczytałem. Tam są świetne rzeczy. Delikatne, ale i mocne miejscami. Bardzo dobre są "kalesony w oknie", „konfetti z gazety” i mnóstwo innych porównań i hiperboli. Jaka ty byłaś wtedy dojrzała! Rany boskie! Dziewczyno! Trzeba to przepisać na czysto! Jestem wniebowzięty. Dużo prostoty, dużo wdzięku, ale też lęku i obaw dziewczęcych. Czy znajdę kogoś kto ze mną wytrzyma? Czy znajdę chłopaka, który doceni mój talent? Jak będzie wyglądało z nim życie? Podepcze moje marzenia, czy na jego barkach dopłynę do nieba w którym rozgrywa się prawdziwy dramat współczesnej poezji, która gnije w oparach niezrozumienia? Te i inne pytania zadawałaś sobie z pewnością leżąc na brzuchu, pod puchową pierzyną ze świeczką w dłoni. Wosk kapał na kartki, więc omijałaś go długopisem, gubiąc po drodze wątki ze swojego krótkiego życia próbowałaś wycisnąć więcej żaru i światła. Pomimo, że puch grzał mocno, pod kołdrą czułaś chłodną samotność. Samotność, rzecz jasna, nie sprzyja twórczości, ale o tym, nie mogłaś jeszcze wiedzieć.

Na kolejnych stronach dostrzegłem więcej kombinacji, być może dlatego, że byłaś już  starsza o rok. Ten pierwszy tekst pt. „Solidarność”, jest dobry. Dzielenie się kromką chleba posmarowaną masłem, a jednocześnie jako ruch społeczny, gdy na sklepowych półkach szalał ocet. Jednak opis żołnierzy już taki nie jest, ponieważ zbyt mało wiedziałaś o ich sprawach, o ich tajemniczym życiu toczącym się pod mundurem przygniecionym belką do której przybito gwiazdy.

Niezmiernie fascynujące jest móc śledzić rozwój czyjejś twórczości. Parę luźnych uwag na marginesie mogłem zrobić, ale na tym poprzestanę. Koniec. Po przekartkowaniu twojego zeszytu, czuję się syty jak lew, któremu lwica upolowała gazelę. Gdy czytam wierszydła w necie, krew mnie zalewa. Miesiączkuję normalnie jak baba i łzy ze złości ciskam w monitor, żeby chociaż odrobinę rozmazać po ekranie te wersy zbite na pysk, i je wyrzucić z sieci precz, za brzeg ekranu. Niech zdychają na rozgrzanym słońcem piasku ich oślizgłe ciała. Trochę pojechałem. Wybacz. Moje nerwy są w strzępkach po tych ugniecionych tłuczkiem drewnianych kartoflach. Niby dużo jest ładnych rzeczy, ale co z tego? Gdzie mięso? Gdzie chrząstki i ścięgna? Gdzie kości do obgryzienia? Ileż można jeść frykasy? Frykasami człowiek się nie naje. Tylko zapcha sobie żyły cukrem z lukrem. Poezja się wynaturzyła, więc ludzie omijają ją z daleka. Jesteśmy dinozaurami i trzeba się z tym pogodzić. Żyjemy w enklawach, jurajskich parkach, a życie ogląda nas zza ogrodzenia. Eliot twierdził, że język poezji powinien jak najbardziej, na ile to tylko możliwe, zbliżać się do języka potocznego, który turla się po dnie ulicy jak wyszlifowany wodą kamień wprost do oceanu. Oczywiście, że język poezji nie może zlać się z językiem naturalnym, ponieważ przestałby nim być. Musi zachować swoją specyfikę, a jednocześnie powinien być blisko ludzi. Oto prawdziwy problem człowieka rzeźbiącego w słowach, który należy rozwiązać przy pomocy właściwego dłuta.

Widzę też dokładnie, gdy się kamuflujesz, gdy jesteś podniecona bardziej ode mnie. Kameleonku ty... nu, nu! Trzeba nauczyć się od ciebie tej całej mimikry. Takie tarcze ochronne w dobie szalejącej zarazy są na wagę jednorazowych rękawiczek, których zabrakło dziś w Delikatesach widniał taki oto komunikat:

Z uwagi na brak możliwości zakupu foliowych rękawiczek na rynku, prosimy o zakładanie na dłonie torebek. Przepraszamy za utrudnienia. Prezes.

Renesans Barei jest nieunikniony, więc wspomnę o czymś jeszcze, a propos odczytu manuskryptów i palimpsestów wszelakich. Gdy kupiłem niedawno zgrzewkę pasztecików i innych drobiazgów w Biedronce, szykując się na Armagedon, tuż po ulokowaniu produktów gdzie tylko się dało, a dało się jedynie pod stołem, ponieważ szafki pełne żywnościowych racji były już zaplombowane w oczekiwaniu na „D-Day”, czyli, mówiąc po polsku, „Godzinę W”, poprosiłem Anetę:

-Mogłabyś rozszyfrować skład produktu, bo ja nawet w okularach nie jestem w stanie rozczytać tego maczku na wieczku. 

Nałożyła binokle, ale ni hu, hu. 

-A co ja się będę męczyć - sapnęła zła. 

Wzięła Huaweia i cpyknęła fotę, którą później rozszerzyła dwoma palcami i zadowolona z siebie zaczęła nawijać:

-Woda z kranu, mięso oddzielone przy użyciu tępego noża od kości ze skrzydeł kurczaka 15,8 %, wątroba z warchlaka 8,4 %, skrobia zmodyfikowana naprędce, papryka spod Przytyka 1,4 %, guma guar prosto z Hindustanu, normalnie jaja w proszku... jacy oni są skrupulatni w procentowaniu... no, no, kto by pomyślał...

-Dobra, już nie czytaj, paszteciki zostawimy na ostatnią chwilę. Może teraz zjemy paprykarz? Co w nim jest? Weź no spójrz.

-Hydrolizat białka sojowego, ekstrakty przypraw, wzmacniacz smaku, przeciwutleniacz... 

-A ryba jest?

-Nie ma.

-No i super. Jemy. Będziemy odporniejsi. Po takiej dawce chemii, nawet rak nie uszczypnie nas w dupę.

Kończę powoli. Jestem w malinach, fajek nie mam. Nie pogadamy. Kurde, widzisz jakie to życie jest okropne? Czym prędzej trzeba przenieść się na drugi świat z pominięciem trzeciego świata Poppera. Obiecuję, że jak się uwinę z trzydziestoma gramami tytoniu, to jeszcze dziś powieszę się na linkach, które przesłałaś. Przyśpieszę zejście. I fajki nie będą już potrzebne. Współczesna poezja zrobi to szybko i bezboleśnie.

Ilość odsłon: 690

Komentarze

sierpień 27, 2020 22:24

Stanisławie, podoba mi się to prozaiczne rzeźbienie w słowie.

Pozdrawiam


To proza Leszku
i jest w należytym miejscu (spójrz, bo chyba Ci umknęło)

Pozdrawiam

sierpień 27, 2020 20:32

Mogę powiedzieć że podoba mi się ten opis a czy jest poezją, wypowiedzą się lepsi fachowcy.
Mam nadzieję
Pozdrawiam