Mister D.
Podobni do siebie
Cyfry w służbie człowieka na baczność do selfie,
z bukietem świeżo ciętych uśmiechów, serduszek,
wirtualny stos rączek im będzie się szczerzył,
aż do chwili kiedy im zapalą się smutne -
Rybie dzióbki robią, w sieć łapią pikselową,
siedząc na obrębieniu betonowej urny,
za nimi piach i popiół, to czego nie objął
kadr – szerokiej alei wiodącej do głuchych
pomieszczeń, pełnych szmerów pod podłogą bosych,
nagości wydrapanej w betonie przeżartym
przez zielonkawy osad, zamarzniętej mody
pod długim szkłem gabloty, w której szereg twarzy
przesuwa się w dzisiejszych krojach, przez pokoje
niegościnnie otwarte na ceglany komin,
drzwiczki, którymi wyjście dziś szybą zbrojone
w pole biurokratycznej, czystej ekonomii.
Taka chwila nie może się zmarnować, drugi
raz się nie powtórzy – klik – odtąd odciśnięci
będą w prochu pikseli, mały fragment skóry
zdjęty z tamtego czasu – spojrzenia w refleksji
migawki z obozu Majdanek.
Komentarze
Nie znaleziono żadnych komentarzy.