Mister D.
Po okładce
Beton surowo wspina się po ślepych oknach,
balkonach, i zagląda w pośpiech z jakim życie
porzuciło siebie na szaber. Złodziej w kroplach
gromadzi, szczelinami przesącza przez kryte
papą dachy, kropla po kropli drąży ścieżkę
do króla, przez sarkofag, pod którym spoczywa
czekając na renesans, odwlekając podstępnie
swój całkowity rozpad. Niejednego wybrał
w promienistą podróż na schwał budowniczego,
chcąc nie chcąc siebie dali by zakończyć sagę,
głucho zamknąć okładkę – koniec, kolejnego
bestsellera nie będzie, na ekranizację
nie ma co liczyć. Głuchy się pomruk odzywa
i kolejny świt niczym trailer Ziemi wieści
reaktywację króla w lubieżnych pokrzywach,
pośród wycia psów, które wyszczerzając zęby
rasowieją do źródła.
Ilość odsłon: 1855
Komentarze
Stanisław Kwiatkowski
wrzesień 01, 2020 14:17
A więc, czytelnicy, do dzieła, szukajcie kluczy do Czarnobyla :)
Weź już przestań.
Mister D.
wrzesień 01, 2020 14:14
"...odwlekając podstępnie
swój całkowity rozpad..."
- serio, nigdy nie słyszałeś choćby o rozpadzie połowicznym?
Mister D.
wrzesień 01, 2020 14:11
Widzę, pisanie i tworzenie to inny język, trzeba do niego znaleźć klucz, od tego żeby wszystko zrozumieć od razu jest mowa potoczna i pismo urzędowe, a poddanie się dyktatowi czytelnika, który nie zrozumiał, bo akurat ma inne skojarzenia w głowie, albo o czymś nie wie, to artystyczne samobójstwo, także tak, odpowiem - widzę, to nie jest pisane żeby nie rozumieć, tylko po to, żeby znaleźć klucz. A jakby się trafił czytelnik, który by zrozumiał, to za którym mam podążać, któremu zrobić dobrze? Sądzę, że sobie i tylko sobie, tak jest najuczciwiej i dla mnie i dla czytelnika. Jeśli chcesz się turlać to nie mam nic przeciwko temu :)
Stanisław Kwiatkowski
wrzesień 01, 2020 14:00
Hahahaha.... gdybyś przypalał mnie ciekłym ołowiem, nigdy bym na to nie wpadł :)))))
Nie no, upadłem z fotelika i turlam się po podłodze.
No dobra, wytłumacz mi jeszcze jedno. Po kiego grzyba pisać tak, żeby czytelnik nic z tego nie rozumiał? Widzisz w tym sens? Bo ja nie bardzo.
Znajomy przychodzi do mnie od czasu do czasu coś mu czytam, a on pyta: o czym kolega napisał? Więc grzecznie wyjaśniam, że o tym i owym, a on wtedy wzdycha: aha. I idziemy na chińczyka. Po drodze, drze się rzecz jasna: kurwa, to napisz to tak, żebym zrozumiał, a nie tłumaczysz przez godzinę coś, co ma być w tekście, a nie chuj wie gdzie :)
Czarnobyl, ja pierdziu :)))) Hahahah...
Mister D.
wrzesień 01, 2020 13:55
A kundle to najbardziej rasowe psy, bo zbliżają się do tego czym był kiedyś pies, zanim zaczęliśmy go "ulepszać".
Mister D.
wrzesień 01, 2020 13:53
Złodziej to czas, okładka sarkofagu gruba betonowa, ale jak to mówią: nie sądź książki po okładce. Wszystko tu proste i niczego za dużo, ani za gęsto.
Mister D.
wrzesień 01, 2020 13:46
Podpowiem- chodzi o elektrownię w Czarnobylu, i teraz jest jaśniej.
Stanisław Kwiatkowski
wrzesień 01, 2020 13:38
Drażni mnie wiele w tym wierszu. Wszystkiego jest za dużo, za gęsto, za nieczytelnie przez to się robi.
Najpierw piszesz o betonie, później o królu, a na koniec o kundlu. Nie mogę połączyć ze sobą słów i obrazów. Nic mi w uszach nie dźwięczy. Na dokładkę, „po okładce”, nie ułatwiasz zadania, rwiesz wersy, przerzucasz nimi z lewa na prawo, zapis przeszkadza w czytaniu. A sformułowania w stylu „na schwał budowniczego”, „rasowieją do źródła”, co to ma być? Brzmią koszmarnie.
Jeżeli złodziej gromadzi coś w kroplach, to chyba po to, żeby to coś zachować dla siebie, ale u Ciebie, krople przesączają się przez papę, co tam przez papę, krople przesączają się przez sarkofag i wlatują do króla. Kim jest król i po co występuje w tekście? Tego nie wiem. Wielu rzeczy nie chwytam. Jest jakaś mroczna wizja, betonowa apokalipsa, i nawet nieźle wszystko się zaczyna, ale później gmatwasz niemożliwie i lądujemy w lubieżnych pokrzywach, czyli malinach :)
Za głupi jestem na takie teksty.
Podobało mi się, gdy napisałeś niedawno, o ludziach, którym pomagałeś. O strachu, który Cię dopadł, gdy wyobraziłeś sobie, że zza winkla wyjdzie kolejna głodna kobieta, za nią następna, i następna, aż w końcu Tobie zabraknie chleba. To było dobre. Jasne i czytelne. Tak. To mi się podobało.