Bruno Schwarz
Purchelek
Sklep
remontowo-budowlany "Purchelek" mieścił się przy pętli autobusowej, zaciśniętej
wokół krzaków czarnego bzu, łopianu oraz żegawki, na którą niektórzy mówią
żygawka albo nawet rzygawka. Kiedyś przyjedzie ekipa „zielonych ludzików”, od
koloru roboczych kombinezonów i wyrwie to wszystko razem z fundamentem, żeby
przenieś w jakieś bardziej reprezentacyjne miejsce bliżej centrum. Ale wtedy
jeszcze tam był, otwarty od dziewiątej do osiemnastej.
Tomcio wybrał
się do tego sklepu remontowo-budowlanego autobusem numer trzynaście, który
zrobił trzy rundki wokół wspomnianych już krzaków czarnego bzu, żeby stanąć pod
wiatr, bo z wiatrem nie szło wytrzymać. Ktoś, komu było dane pić alkohol albo
załatwiać swoje potrzeby pod czarnym bzem będzie wiedział, o czym mowa.
Autobus stanął,
Tomcio wysiał, przeszedł na drugą stronę ulicy, pokonał raptem trzysta metrów i
znalazł się na dziale „Prowizorka w domu i ogrodzie”. Tam bez trudu znalazł uniwersalny
nóż stołowy do wkrętów, papier toaletowy do dziur w ścianie np. po kołkach -
formuje się z niego małe kuleczki, którymi należy wypełniać otwór po kołku do
momentu, aż nic już do niego nie wejdzie i nawet trochę będzie wystawać. Wystające
zgrubienie należy ugnieść palcem dla uzyskania jednolicie gładkiej powierzchni,
zaszpachlować i pomalować. Jeśli pomalujemy po świeżej szpachli, to otrzymamy
bardzo ładny księżycowy kraterek. Drewnianego tłuczka do gwoździ nie znalazł,
ale był wałek, więc wziął wałek. Nawet lepiej, bo Tomcio nie lubił puree
ziemniaczanego, ale uwielbiał ruskie pierogi. Koniecznie ze skwarkami i słodką
śmietaną, ewentualnie z kefirem naturalnym – słodkim. O taśmie klejącej do
izolowania kabli zapomniał.
Wrócił z tym
wszystkim do domu, umył ręce i usiadł w kuchni przy stole do obiadokolacji.
Przy obiadokolacji, Ewa opowiedziała mu z najdrobniejszymi detalami o tym, co
się działo w Internecie, w czasie jego kilkugodzinnej nieobecności.
- Z miłością
jest jak z grzybobraniem – powiedziała na koniec Ewa.
- Dlaczego tak
sądzisz? - zapytał Tomcio, krztusząc się ostatnim flaczkiem.
- Bo szukasz
borowika szlachetnego, a znajdujesz szatana! – odpowiedziała Ewa i walnęła go
otwartą dłonią w plecy.
Komentarze
Leszek.J
wrzesień 11, 2020 20:23
Pomysłowy ten Tomcio, będzie żył przy swojej Ewie
Pozdrawiam
Bruno Schwarz
wrzesień 07, 2020 10:10
:)
Joanna-d-m
wrzesień 04, 2020 22:30
Och Tomcio.
Ot i właśnie to, dobrze Ewa mówi.
Pozdrawiam