Janusz.W
Krew zalewa czerwień
młodość się zatrzymała między murami
pachniało ciastem kasztanowe uliczki
wypluwają skórzaste okrycia prosto w niebo
przyklejony do tła jak żar słońca
upadam pod nogi schorowanej matki
wstaję niczym drzewo które się stara zasłonić świat
zaprzyjaźniam się z własną samotnością
jak dzieciak kocham wszystkie słowa które dziurawią
nie potrzebuję współczucia całe jest z Nie
dłonie na lekcjach rosyjskiego coraz bardziej opadają
to nawet zabawne nosić krzywdę w kieszeniach
kolejny raz po zmroku skóra zmieniam smak
teraz nie widzę już siebie nie pluję krwią
czerwień zalewa krew
na rogach kamienic pożółkłe liście całują cienie
twarze bez wiedzy o dniu i godzinie
smród przepala zapach wódki
nikogo nie obchodzi bieg rozhisteryzowanej kobiety
gasną impulsy nerwowe w uliczkach toną kamienie
mrok puka do drzwi domu którego już nie ma
*Czerwień Zalewa Krew *-obraz Kazimierz Urbański
Ilość odsłon: 2004
Komentarze
Mister D.
wrzesień 08, 2020 11:20
wstaje jak drzewo które się stara zasłonić świt.
- albo tu, rozumiem, że to matka wstaje jak drzewo, bo w poprzednim wersie upadł peel.
Mister D.
wrzesień 08, 2020 11:17
nie widzę już siebie już nie pluje krwią - tutaj mi się trochę miesza, nie wiem czy powinno być pluje czy pluję... jakby mi się odrobinę osoby mieszały, może to celowe.
Mister D.
wrzesień 08, 2020 11:10
Też mi się podoba, aczkolwiek są momenty na których się potknąłem. Może muszę jeszcze raz, albo to kwestia zjedzonych ogonków? Tak czy siak piszesz coraz lepiej, jak wspomnę to co kiedyś pisałeś. Zdrowia!