Leszek.J
Taniec bez licencji
Ja strzelec z nałogu ty panna z odzysku
nasza własna noc przesiąknięta nostalgią
wwiercamy się w siebie paląc bezpieczniki
głucha cisza nie słyszy plusku fal elektro-
magnetycznych symbiozy czasu i ruchu
blady księżyc widzi nagie ciała pobladłe
oswojony z naturą jej grymasami i grypserą
tymczasem dobijamy do brzegu wtedy
zarzucamy swoje sieci księżyc zdezorientowany
idzie pewną drogą cichy obojętny
dalsze kroki to taniec ruletki nie odgadniony
ogniki na wschodzie wieszczą nową łunę
Zapadamy w nicość
Ilość odsłon: 1606
Komentarze
x l a x
listopad 06, 2020 22:05
Dałeś czadu i tak trzymać... ;-)
Nuria Nowak
listopad 06, 2020 21:25
Nie poznaję Ciebie:)...ale odlot !
Było by wszystko oki, gdyby nie:
mamy, wwiercamy, dobijamy, zarzucamy, zapadamy - czasowniki w tej samej formie nie zdobią.
Pomyślałabym o delikatnym przemalowaniu.
Pozdrawiam:)